Czy gmina ma prawo wejść na prywatną działkę, żeby zrealizować publiczną inwestycję?
Z wątpliwościami w tej sprawie, zadzwoniła na numer interwencyjny Radia Kielce mieszkanka Koprzywnicy. Chodzi o rozbudowę oczyszczalni ścieków. Na polu, które uprawia słuchaczka zauważyła, że zaznaczone zostało miejsce, w którym jak twierdzi, prowadzony będzie wykop związany z inwestycją.
– Dowiedziałam się o tym nieoficjalnie, bo żadne pismo z urzędu miasta w tej sprawie nie przyszło. Na razie nic nie jest tam wykonywane, zostawiłam to, co tam jest zaznaczone, niczego nie posadziłam na tym kawałku pola, ani nie posiałam. Trochę dalej posadziłam ziemniaki, ale nadal nic nie wiem – stwierdziła nasza rozmówczyni.
Aleksandra Klubińska, burmistrz Koprzywnicy wyjaśnia, że sporna działka nie jest własnością interweniującej kobiety, należy do jej ojca. W dokumentach wciąż widnieje taka informacja, mimo że mężczyzna od roku nie żyje. Formalności związane z przygotowaniem inwestycji wyglądały w ten sposób, że najpierw burmistrz zawierał odpowiednie umowy na władanie nieruchomością w czasie realizacji inwestycji, a na etapie wydawania pozwolenia na budowę, odpowiednie zawiadomienia wysyłało starostwo. Właściciel działki w tym czasie żył. Jeżeli nie było sprzeciwu stron, to uznaje się to jako zgodę – powiedziała Aleksandra Klubińska.
Burmistrz zapewnia, że gmina nie robi niczego wbrew mieszkańcom, prowadzi z nimi rozmowy i taka też zostanie przeprowadzona z naszą słuchaczką. Dodaje, że na terenie, o którym mówi mieszkanka, co najmniej przez kilka najbliższych miesięcy nic nie będzie się działo, ponieważ gmina ubiega się o pozwolenie na przekroczenie rzeki Koprzywianki, a ten grunt bezpośrednio graniczy z wałem.