91-letnia kobieta, która zmarła w poniedziałek w izolatorium ostrowieckiego szpitala, nie była zakażona koronawirusem. Pacjentkę z problemami kardiologicznymi, w piątek przywiozła do szpitala karetka pogotowia. Ratownicy starli się z lekarką z SOR, która odmówiła przyjęcia chorej kobiety. Pacjentka trafiła do izby przyjęć po trzygodzinnym oczekiwaniu w karetce i interwencji policji.
Negatywny wynik testu u pacjentki potwierdza dr Adam Karolik, dyrektor ds. lecznictwa w ostrowieckim szpitalu. Potwierdza także, że to była jedyna osoba zmarła w tym tygodniu. Wcześniejsze informacje, jakoby umrzeć miał tam starszy mężczyzna, tłumaczy swoją pomyłką.
Sprawę bagatelizował dyrektor naczelny szpitala Andrzej Gruza. Jak mówił, piątkowa scysja nie jest niczym nadzwyczajnym, a kierowniczka Szpitalnego Oddziału Ratunkowego jest po prostu surowa i skrupulatna.
– Ta osoba postępuje dość rygorystycznie. Od samego początku, jak tylko pokazały się wytyczne dotyczące koronawirusa, powołaliśmy specjalny zespół i staraliśmy się ściśle realizować wszystkie wytyczne i zalecenia. Pewnie emocje czasem grają rolę większą niż potrzeba – mówi Andrzej Gruza. Dyrektor uważa również, że niepotrzebne było wezwanie przez pogotowie policji, ponieważ spór mógł rozwiązać on sam.
Adam Karolik, dyrektor ds. lecznictwa twierdzi, że dzięki reżimowi sanitarnemu w szpitalu nadal działają tam wszystkie oddziały. Broni też kierowniczki SOR.
– Bardzo często zwracała uwagę na drobne lub większe nieprawidłowości zespołów wyjazdowych. I to było źródłem, można tak powiedzieć, narastającego konfliktu. Punktowała zespoły wyjazdowe, wykazywała niedociągnięcia – mówi dr Adam Karolik.
Dyrektorzy szpitala nie chcieli mówić o pacjentce i jej dolegliwościach w dniu przyjęcia, tłumacząc to ochroną danych osobowych. Wiadomo jednak, że 91-letnia kobieta trafiła do izolatorium, a w poniedziałek przed północą zmarła. We wtorek wieczorem okazało się, że jej wynik na koronawirusa jest ujemny. Potwierdziła się zatem wersja załogi pogotowia, która twierdziła, że pacjentce potrzebna jest jedynie pomoc kardiologiczna.
Lucyna Adam, córka zmarłej seniorki, sama opiekowała się mamą. Jak mówi, ratownicy przyjechali bardzo szybko. Od początku była pewna, że mama nie może być zarażona koronawirusem.
– Był wywiad, podpisywałam oświadczenie, że nie miałam kontaktu, bo nie miałam, mieszkałyśmy z mamą same. Syn raz w tygodniu przywoził zakupy, ale bardzo ostrożnie, bo ja też jestem w grupie ryzyka – mówi Lucyna Adam. Kobieta o skandalicznej sytuacji, do której doszło na ostrowieckim oddziale ratunkowym dowiedziała się z Radia Kielce.
O interwencję w ostrowieckim poprosił starostę ostrowieckiego Krzysztof Ołownia, członek rady społecznej. Podkreśla, że piątkowa, skandaliczna sytuacja potwierdza nieprawidłowości w lecznicy.
– Starałem się w piśmie do starosty zwrócić uwagę i zaapelować, aby w tym trudnym czasie zająć się w sposób szczególny kwestiami związanymi z organizacją pracy w naszym ZOZ-ie- mówi Krzysztof Ołownia.
Dyrekcja ostrowieckiego szpitala zapowiedziała rozmowę z lekarką Szpitalnego Oddziału Ratunkowego, która ma wyjaśnić jej piątkowe zachowanie względem ratowników.