Dwie kieleckie dominikanki wyjechały, by wesprzeć Domy Pomocy Społecznej, których działalność była zagrożona z powodu braku personelu.
Przypomnijmy, że niedawno całą Polskę obiegła informacja o siostrach dominikankach, które przyjechały do Bochni, by pomóc opanować tragiczną sytuację w tamtejszym DPS-ie, gdzie u kilkunastu pracowników potwierdzono zakażenie koronawirusem. Okazuje się, że w grupie 10 sióstr jest też jedna kielczanka. Siostra Oliwia, która na co dzień pracuje w Specjalnym Ośrodku Wychowawczym w Kielcach wyjechała w Niedzielę Wielkanocną. Była to jej dobrowolna odpowiedź na apel Matki Generalnej.
Z kolei siostra Marcela wyjechała z Kielc, aby wesprzeć pracę Domu Pomocy Społecznej w Stalowej Woli, gdzie kilkunastu pracowników przebywa na kwarantannie, a kilkunastu kolejnych na zwolnieniach lekarskich. Pod opieką w DPS-ie jest ponad 80 pacjentów.
– Do naszych zadań i obowiązków należy troska o tych ludzi, którzy są przede wszystkim bardzo samotni. Jest wielu leżących, więc podstawą jest zadbanie o to, żeby każdy miał czysto i sucho, żeby choć raz dziennie się uśmiechnął – mówi siostra.
Siostra Marcela podkreśla, że bardzo nie chciała rozgłosu i wyjeżdżając, miała nadzieję, że będzie mogła udzielać pomocy z głębi serca, ale po cichu. Pytana, czy nie bała się zakażenia, odpowiada, że taki lęk kłóciłby się z tym, co przekazuje dzieciom, ucząc je religii. Na co dzień pracuje w szkole podstawowej nr 9 w Kielcach.
– Od przeszło 30 lat katechizuję i mówię dzieciom, że wszyscy jesteśmy na Ziemi jakby w podróży. Ta podróż się kiedyś kończy i czeka nas niebo. Gdybym teraz się wystraszyła, to na próżno byłyby te wszystkie mowy. Ale widać, Pan Jezus jeszcze tej mojej podróży nie chce zakończyć – uśmiecha się s. Marcela.
Pomoc w DPS-ie w Stalowej Woli zainicjowali bracia kapucyni. Oprócz nich i sióstr dominikanek, pomagają tam też felicjanki, służebniczki starowiejskie i bracia albertyni. W sumie 14 osób konsekrowanych. Pracują całą dobę, na trzy zmiany.