100 procent pożarów lasów wynika z nieodpowiedzialnego zachowania ludzi. Jak powiedział na antenie Radia Kielce Roman Wróblewski z Nadleśnictwa Kielce, są przypadki, kiedy ogień jest wzniecany celowo.
– Pożary pojawiały się w środku lasu, w miejscach oddalonych od siebie o kilkaset metrów. To było podpalenie. Przerażające jest to, że ktoś celowo podkłada ogień. To jakaś choroba – mówi zastępca nadleśniczego. – Najgorszym problemem jest głupota ludzka, a dopiero potem susza. Susza jest katastrofalna, ale głupota jest jeszcze większa – dodaje.
W Nadleśnictwie Kielce udało się w zarodku ugasić 19 pożarów. Ogień objął 10 hektarów poszycia. Gdyby akcja ratownicza nie powiodła się, wówczas sytuacja byłaby bardzo groźna. Ogień jeśli obejmie konary drzew jest nie do zatrzymania.
Skutki pożarów są dramatyczne. Drzewa spalają się od razu, albo potem powoli umierają. Las odradza się około 100 lat.
– Podobne straty dotyczą świata zwierząt. W płomieniach giną głównie młode, dopiero narodzone. Widok spalonych jeży, sarenek, czy łosi jest przerażający i na długo pozostaje przed oczami – mówi Roman Wróblewski.
Nadleśniczy powiedział, że obecnie wilgotność ściółki wynosi około 10 proc. Jeżeli te wyniki będą się nadal utrzymywać, powinno się wprowadzić zakaz wstępu do lasu.
– Nie chcemy tego robić z uwagi na to, że mieszkańcy ze względu na epidemię przez wiele tygodni byli zamknięci w domach. Apelujemy jednak o bardzo rozsądne i odpowiedzialne zachowanie – dodaje Roman Wróblewski.