W Młynku Nieświńskim w gminie Końskie upamiętniono 76. rocznicę rozstrzelania Polaków w czasie niemieckiej okupacji. Radny Marek Kozerawski przypomina, że 22 kwietnia 1944 roku Niemcy zamordowali w Młynku Nieświńskim i Wólce Plebańskiej 20 przypadkowych osób w odwecie za śmierć dwóch żołnierzy niemieckich.
Ofiary przewieziono z koneckiego więzienia, gdzie przetrzymywano żołnierzy Armii Krajowej.
– Mieszkańcy zmuszeni byli do wykopania dołów dla ofiar. Ustawiono więźniów powiązanych piątkami i pluton egzekucyjny ich rozstrzelał. Niemcy mieli taką zasadę, że za jednego zabitego żołnierza niemieckiego musiało zginąć 10 Polaków – mówi radny.
W czasie wojny, tuż po egzekucji, ojciec jednego z zabitych Zygmunta Makucha wykopał ciało syna – twierdzi Marek Kozerawski.
– Wziął wóz konny i pod osłoną nocy przyjechał po ciało syna. Oprócz ciała swojego dziecka znalazł również trzy inne ciała, których już nie zakopywał. Zostali pochowani w grobie rodzinnym Makuchów – mówi.
Pozostałe ofiary zostały ekshumowane po wojnie i pochowane na koneckim cmentarzu.
Od trzech lat, każdego roku w Młynku Nieświńskim spotykają się rodziny zamordowanych, władze samorządowe i wspólnie zapalają znicze i składają kwiaty. Jak informuje Marek Kozerawski – miejsce zbrodni udało się odnaleźć dzięki relacji i pamięci miejscowych świadków.
– Zaczęło się od tego, że przy leśnym krzyżu ktoś palił znicz. Razem z Krzysztofem Woźniakiem odkryliśmy, jakie były okoliczności zbrodni i kto tam zginął. Efektem było postawienie obelisku – przypomina.
W tym roku uroczystość miała bardzo skromny charakter z uwagi na panującą pandemię.