Władze Kielce w ubiegłym roku zlikwidowały składowisko niebezpiecznych chemikaliów, które znajdowało się przy ulicy Krakowskiej, na prywatnej działce, na terenie dawnej Agromy.
– Firma, która je składowała, miała pozwolenie na magazynowanie odpadów, ale nie posiadała zezwolenia na materiały, które się tam znalazły. Nielegalnie składowano tam ponad tysiąc ton niebezpiecznych odpadów. Właścicielowi nakazano ich usunięcie do końca września ubiegłego roku, ale bez skutku. Ostatecznie zapadła decyzja o odebraniu mu pozwolenia, a usunięcie niebezpiecznych materiałów sfinansowano z budżetu miasta. Początkowo była to kwota 5 mln zł, ale okazało się, że koszty były nieco wyższe – przypomniał Tomasz Porębski, rzecznik prasowy prezydenta Kielc.
– Konieczna była zgoda rady miasta na dodatkowe 130 tys. zł na transport i utylizację odpadów, którego dokonała specjalistyczna firma. Obecnie urząd miasta podejmuje starania, aby poprzez działania egzekucyjne odzyskać pieniądze od właściciela – mówi rzecznik.
Sprawę składowiska odpadów firmy LJ Eko przy ulicy Krakowskiej bada prokuratura. Właścicielem spółki jest Tadeusz D., były wójt Piekoszowa oskarżony o korupcję. Prokuratura postawiła mu łącznie 34 zarzuty, w tym przekroczenia uprawnień oraz przyjmowania korzyści majątkowych. Sprawa od kilku lat toczy się przed sądem.
Dzierżawcą składowiska w Sitkówce-Nowinach, na którym wybuchł wczorajszy pożar niebezpiecznych chemikaliów, jest powiązana z Tadeuszem D. firma Unipolis.