Dobrą nowinę o Zmartwychwstaniu Chrystusa od XVII wielu w Iłży ogłaszają barabaniarze. Tradycja z pogranicza Świętokrzyskiego i Mazowsza ma głęboki wymiar religijny, tradycyjny i ludowy. W tym roku po raz drugi od czterech stuleci bęben nie zabrzmiał, poprzednio nie udało się to w pierwszym roku stanu wojennego.
– Barabanić w Iłży to honor, o który trzeba zabiegać – tłumaczy pracownik muzeum w Iłży, Łukasz Bobula.
Sam bęben to autentyczny instrument z XVII wieku. Pod wodzą prowadzącego solisty, którym teraz jest Marian Rachudała, bębni siedem doświadczonych osób. Miejscowi mówią, że: „nie ma w Iłży Wielkanocy, jak nie ma barabana”.
Ta tradycja jest stała i stabilna. Tradycyjnie trasa wiedzie przez wszystkie najważniejsze ulice miasteczka. Co ważne, barabaniarze zatrzymują się nie tylko w miejscach gęsto zamieszkanych, ale także upamiętniających osoby zasłużone dla miejscowości. Wędrówka rozpoczyna się o północy i trwa do szóstej rano, ostatni raz baraban rozbrzmiewa przed rezurekcją.
Iłżecki bęben ma średnicę 1 metra i wysokość 50 centymetrów. Na korpus wykonany z wyklepanej miedzianej blachy, naciągnięta jest membrana z wyprawionej skóry cielęcej lub źrebięcej.
Instrument przechowywany jest w skarbczyku miejscowego kościoła farnego pod wezwaniem Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Pojawia się publicznie wyłącznie raz w roku.
Barabaniarze to mężczyźni z tych samych rodzin i zdarza się, że rola ta przechodzi z ojca na syna. Ponadto, zgodnie z oczekiwaniami, każdy z barabaniarzy powinien mieć nieskazitelną opinię i być człowiekiem poważanym w społeczności. Ale ponieważ barabanienie to nie „walenie w bęben”, tylko gra na instrumencie, koniecznym wymogiem jest również poczucie rytmu.
Przyjęcie do grona bębniących traktowane jest w Iłży jako nobilitacja, a więc chętnych do tej roli nie brakuje. W tej chwili wszystkie miejsca są obsadzone. Poza ośmioma barabaniarzami, potrzebni są jeszcze dwaj silni mężczyźni do niesienia bębna.
Film „Barabaniarze z Iłży” zrealizowany przez Piotra Baczewskiego i Krzysztofa Wierzbickiego opowiada o zwyczaju bębnienia na wielkim kotle praktykowanym w nocy z Wielkiej Soboty na Wielką Niedzielę w Iłży.