Pomimo ostrzeżeń i zakazu wstępu do lasu wciąż dochodzi do groźnych pożarów tych terenów. Wśród przyczyn przeważają podpalenia wypalanych traw i nieużytków. We wszystkich nadleśnictwach obowiązuje trzeci, najwyższy stopień zagrożenia pożarowego, a do gaszenia wykorzystywane są samoloty.
Zagrożenie potęguje wiosenna susza, która sprawia, że trawy i ściółka w lesie są bardzo podatne na ogień.
– Zaledwie w tym roku na terenie nadleśnictw Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Radomiu, która administracyjnie obejmuje całe województwo świętokrzyskie, miały miejsce aż 72 pożary o łącznej powierzchni przekraczającej 21 hektarów – informuje rzecznik RDLP Edyta Nowicka.
– Leśnicy w swoich statystykach odnotowali też 4 pożary lasów prywatnych i nieużytków o powierzchni prawie 73 hektarów. Wśród nich były dwa bardzo groźne i niszczące. 7 kwietnia w okolicy Nawarzyc na Ponidziu spłonęło 30 hektarów cennych przyrodniczo łąk i 3 hektary lasów prywatnych, a pożar udało się zatrzymać w odległości 5-10 m od zwartego kompleksu lasów zarządzanych przez Nadleśnictwo Pińczów. Natomiast 9 kwietnia ogromny pożar wybuchł w Nadleśnictwie Barycz. Dym był widoczny z okolicznych miejscowości, oddalonych o dobre kilkanaście kilometrów – dodaje.
W akcji gaśniczej brała udział jednostka gaśnicza Nadleśnictwa Barycz oraz dwa samoloty gaśnicze wyczarterowane przez Regionalną Dyrekcję Lasów Państwowych w Radomiu, pożar gasiły także 24 jednostki państwowej i ochotniczej straży pożarnej.
Samoloty gaśnicze Lasów Państwowych z lotniska w Radomiu i Kielcach łącznie dokonały 18 zrzutów wody, a każdy jednorazowo może zabrać koło dwóch tysięcy litrów. Samoloty uzupełniały wodę na lądowisku operacyjnym Nadleśnictwa Barycz zlokalizowanym w leśnictwie Józefów nieopodal miejscowości Komaszyce. Jednostki powietrzne były tym razem szczególnie potrzebne, bo do terenów objętych pożarem trudno było dojechać.
Walka z pożarami kosztuje corocznie nadleśnictwa RDLP w Radomiu łącznie 6,5 mln zł.