Ciężkie chwile przeżywają bezdomni, zarówno w olsztyńskim schronisku, jak i w koczowiskach. W noclegowni od 16 marca bez przerwy przebywa około 90 osób. Placówkę zamknięto ze względów sanitarnych.
Osoby, które postanowią ją opuścić, już nie mają do niej powrotu.
– To ciężkie wyzwanie zarówno dla personelu jak i podopiecznych schroniska, bo bezdomni cenią sobie wolność i trudno im wytłumaczyć dlaczego są teraz zamknięci. Są to osoby, które kochają wolność i się buntują – tłumaczy dyrektor schroniska Robert Kuchta,.
Służby pamiętają także o bezdomnych na koczowiskach. W tym tygodniu dyrektor schroniska wspólnie z olsztyńską strażą miejską odwiedzili te najbardziej znane. Bezdomni otrzymali żywność na święta. Sprawdzono także ich stan zdrowia.
– Mamy kontakt z osobami bezdomnymi. Sam osobiście w środę jeździłem po olsztyńskich koczowiskach i rozwoziłem żywność. Duża część tych osób przychodzi do nas na teren schroniska. Wydajemy im żywność przez bramę – dodaje.
Strażnicy sprawdzają także pojedyncze osoby napotkane w mieście i jak mówi rzecznik straży miejskiej w Olsztynie, starszy strażnik Kamil Sułkowski, żaden patrol nie stwierdził pogorszenia się stanu zdrowia. Gdyby tak było, zadaniem strażników jest wezwanie odpowiednich służb.
Mieszkańcy Olsztyna przysyłają i przynoszą pod bramy schroniska jedzenie. Zupę serwuje też Caritas przy zachowaniu środków ostrożności.