Mocno poturbowanego lisa bez pomocy zostawili na łące strażnicy miejscy z Sandomierza. Funkcjonariusze przyjechali z interwencją na ulicę Marynarską.
Było zgłoszenie mówiące o tym, że na posesję wdarł się lis. Zwierzę dostało się w łapy psa, miało obrażenia. Lis został odłowiony chwytakiem dla psów i zostawiony na pobliskiej łące. W interwencji brało udział trzech strażników miejskich.
Zdaniem Łukasza Bały ze Straży Ochrony i Ratownictwa Zwierząt w Polsce, lis ma bezwładną tylną łapę i uszkodzoną szczękę. Jest w ciężkim stanie i został przewieziony do specjalistycznego ośrodka oddalonego od Sandomierza o 500 km.
– Lis nie otrzymał pomocy od straży miejskiej, został wyrzucony. Złożyliśmy zawiadomienie do Prokuratury Rejonowej w Sandomierzu o możliwości popełnienia przestępstwa znęcania się nad zwierzęciem. Przez cały dzień próbowaliśmy się skontaktować z urzędem miejskim, ale bezskutecznie – dodał Łukasz Bała.
Arkadiusz Strugała, komendant Straży Miejskiej w Sandomierzu powiedział, że strażnik, który odłowił lisa, nie stwierdził jakichkolwiek ran, ani oznak choroby. Ocenił, że zwierzę jest w stanie samodzielnie funkcjonować. Zrobił zdjęcie, z którego także nie wynika, że zwierzęciu coś dolega. Dodał, że dyżurny straży kontaktował się telefonicznie z weterynarzem, który kazał puścić lisa, skoro nie ma widocznych uszkodzeń ciała. Komendant Strugała podkreśla, że w zakresie obowiązków straży nie ma odławiania dzikich zwierząt.