Susza panująca w czasie zimy i brak śniegu spowodowały, że w lasach jest wysokie ryzyko wystąpienia pożaru. Obecnie w lasach obowiązuje trzeci stopień zagrożenia. Dużym problemem są także podpalacze.
Jak informuje rzecznik Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Radomiu Edyta Nowicka, w ciągu trzech pierwszych miesięcy 2020 roku na terenie radomskiej dyrekcji, która administracyjnie obejmuje całe województwo świętokrzyskie, doszło do ponad 50 pożarów na łącznej powierzchni 17 hektarów. Najwięcej zdarzeń było w Nadleśnictwie Starachowice, gdzie główna przyczyną były podpalenia. Obecnie trwa dochodzenie w tej sprawie. Podobna sytuacja miała miejsce w Nadleśnictwach: Skarżysko i Włoszczowa.
W Nadleśnictwie Kielce do gaszenia angażowane były samoloty gaśnicze. W dyspozycji radomskiej dyrekcji są dwa takie samoloty, jeden z nich ma bazę w Masłowie, drugi stacjonuje w Radomiu. To PZL M18 Dromader – samolot rodzimej produkcji, choć na licencji amerykańskiej. Pierwsze egzemplarze pojawiły się w służbie ochrony przeciwpożarowej już na początku 80. lat XX wieku. Dromadery mogą zabrać na pokład do 2000 litrów wody. Swoją wartość udowadniały wielokrotnie, nie tylko podczas krajowych akcji gaśniczych, ale również na południu Europy, czy w Afryce. Najgłośniejsza i najdramatyczniejsza akcja to pożar ponad 9 tys. ha lasu w Kuźni Raciborskiej w 1992 roku. Drugi samolot to dwupłatowiec AN 2, czyli radziecki Antonow.
Zaangażowanie różnych środków ochrony pożarowej jest konieczne ze względu na to, że wczesna wiosna to wciąż okres, kiedy wypalane są trawy oraz gałęzie i łatwo dochodzi do przerzutu ognia na tereny leśne.
Regionalna Dyrekcja Lasów Państwowych ma rozbudowany system ochrony przeciwpożarowej, ale jego roczne utrzymanie kosztuje wszystkie nadleśnictwa aż 6,5 mln zł. W skład systemu wchodzą między innymi tzw. dostrzegalnie przeciwpożarowe, czyli rodzaj wysokich wież obserwacyjnych, monitoring elektroniczny i własne samochody gaśnicze, które wspólnie z lokalnymi jednostkami straży pożarnej uczestniczą w gaszeniu pożarów.