Dr Tomasz Rożek, dziennikarz naukowy, twórca portalu „Nauka to lubię” powiedział na naszej antenie, że naukowcy starają się przewidzieć, w jaki sposób postępowała będzie pandemia koronawirusa na świecie.
Na podstawie danych tworzone są modele matematyczne, które bazują na wieloletnim doświadczeniu. Zjawiska związane z rozwojem epidemii wirusa, bakterii czy jakichkolwiek patogenów rozwijają się zgodnie z pewnymi regułami. Te reguły można opisać funkcjami matematycznymi, stąd wiemy, jaki kształt ma tzw. krzywa narastania.
To jest wiadome, natomiast to jaka będzie przyszłość, zależy od wielu różnych czynników. Naukowcy potrafią przewidzieć, w jakim tempie epidemia może się rozprzestrzeniać i jak może postępować. Z analiz wiadomo też, że z dnia na dzień nie może się skończyć. Krzywa narastania (wyglądająca jak góra) pnie się najpierw wzwyż, potem zaczyna się wypłaszczać i dopiero w ostatnim etapie idzie w dół. Nie może nagle zmienić swojego kształtu, każda z tych faz musi nastąpić i każda jest rozciągnięta w czasie. To wiemy. Obecnie jednak trudno ustalić, jak wysoka ta górka w przypadku Polski będzie i pod jakim kątem będzie nachylona.
To zależy częściowo od nas. Jaka będzie przyszłość, jaka będzie długość i intensywność poszczególnych etapów zależy od zachowania naszego, członków naszych rodzin, sąsiadów, nieznajomych spotykanych przypadkowo w sklepie czy na ulicy. Im skrupulatniej będziemy przestrzegać rygorów izolacji, tym łagodniejszy przebieg będzie mieć epidemia koronawirusa w naszym kraju.
Każdy kraj ma swoją specyfikę i wszędzie epidemia będzie przebiegać inaczej. Stąd naśladowanie działań w Chinach, w Japonii, we Włoszech czy we Francji, jest obarczone dużym ryzykiem pomyłki. Przebieg poszczególnych faz zależy od wielu różnych czynników lokalnych, geograficznych i społecznych. Wspólne natomiast są zachowania minimalizujące możliwość rozprzestrzeniania się wirusa. Głównym sposobem jest zachowanie higieny i ograniczenie do zera kontaktów z innymi ludźmi, jeśli się tylko da.
Tomasz Rożek powiedział w Aktualnościach Dnia Radia Kielce, że każdy kraj na swój scenariusz, a każdy scenariusz zależy od tego, kiedy zostały wprowadzone obostrzenia. W przypadku Polski zostały wprowadzone bardzo szybko. We Włoszech stan zagrożenia epidemicznego ogłoszono, gdy było 800 ofiar, natomiast w naszym kraju już na drugi dzień po pierwszej ofierze Covid – 19.
To pokazuje, że porównywanie się do Włoch jest błędem. My mamy inną specyfikę, inaczej się zachowujemy, inaczej spędzamy czas. We Włoszech standardem jest to, że ludzie wychodzą rano, by wspólnie napić się kawy, spotykają się też dużo częściej niż my, bardziej wylewnie okazują również uczucia. Ponieważ najbardziej zagrożone są osoby starsze, ogromne znaczenie ma model rodziny. Zupełnie inaczej to wygląda np. w Szwecji, gdzie większość osób na emeryturze mieszka albo w domach dla seniorów, albo samotnie. Inaczej to wygląda w przypadku południowców, gdzie większość dzieci mieszka ze swoimi rodzicami, a nawet dziadkami i ma z nimi codzienny kontakt. Każdy taki element powoduje, że ta charakterystyczna krzywa jest dla każdego kraju inna.
Krzywa pokazująca obraz epidemii – ta charakterystyczna „górka” na wykresie – zanim zacznie opadać, musi najpierw przestać szybko rosnąć. Optymistyczne jest to, że krzywa narastania w Polsce jest nieporównywalnie mniejsza niż w innych krajach. Jednak wciąż musimy uważać, bo my jednak na razie nie osiągnęliśmy nawet punktu łagodniejszego wzrostu. Krzywa wzrostu wciąż idzie „w górę”. To oznacza, że ciągle nie jesteśmy bezpieczni, ale to znaczy, że przechodzimy epidemię łagodniej niż np. Włosi.
Dużo natomiast w tym momencie zależy od nas, od naszego zachowania. Jeśli nastąpi rozprężenie, jeżeli przestaniemy zachowywać ostrożność, zaczniemy się spotykać czy wychodzić na spacery, bo zrobi się ładna pogoda, to może nastąpić sytuacja, w której linia wzrostu zakażeń z łagodnej zamieni się w stromą. I to jest nieuzależnione od procedur i ograniczeń jakie narzuci rząd, tylko od tego, czy będziemy przestrzegali zasad.