Schronisko dla bezdomnych mężczyzn w Sandomierzu zaostrzyło rygory. Mieszkańcy nie mogą opuszczać terenu posesji i spotykać się z innymi ludźmi. Nowe osoby zgłaszające się do placówki przechodzą odpowiednią procedurę.
– Mężczyzn, którzy mieszkają w schronisku od dłuższego czasu, traktujmy jako domowników. Jest to duża grupa osób, a oprócz tego jest kilkoro pracowników. Musimy bardzo przestrzegać środków ostrożności, aby nie doszło do zachorowań – powiedział ksiądz Bogusław Pitucha, dyrektor Caritas Diecezji Sandomierskiej, która jest organem prowadzącym schronisko.
Dodał, że w przypadku osób zgłaszających się do schroniska, obowiązuje pewien schemat. W pierwszej kolejności mierzona jest temperatura ciała i przeprowadzany jest wywiad epidemiologiczny.
– Jeżeli nie ma przeciwwskazań, taka osoba przyjmowana jest do schroniska, ale przez 2 tygodnie mieszka oddzielnie. Ma własny pokój, jej kontakt z innymi mieszkańcami jest ograniczony. W schronisku dla bezdomnych mężczyzn przygotowana jest także izolatka na wypadek, gdyby ktoś z mieszkańców był przeziębiony – informuje ks. Bogusław Pitucha.
Do placówki przychodzą też osoby, które potrzebują innego wsparcia niż dach nad głową, np. odzieży czy ciepłego posiłku.
– Udzielamy takiej pomocy przy jednoczesnym zachowaniu wszelkich, zalecanych środków ostrożności – dodał ks. Bogusław Pitucha.
W schronisku dla bezdomnych mężczyzn mieszka obecnie 35 osób.