Grzegorz Romański, właściciel jednej z kieleckiej restauracji powiedział Radiu Kielce, że z takiej formy żywienia korzystają ci sami klienci, którzy robili to przed stanem zagrożenia. Nowych klientów można policzyć na palcach jednej ręki i są to osoby przypadkowe.
– Na obecną chwilę restauracja dziennie odnotowuje około jednej trzeciej swoich normalnych przychodów. Są to w większości stali klienci telefoniczni i niektórzy klienci, którzy do tej pory odwiedzali lokal – mówi.
Restaurator dodaje, że jedyne, co mu pozostaje to położyć większy nacisk na reklamę.
-Póki co jednak, skutków brak – stwierdził.
Podobnie sytuacja ma się w popularnych lokalach i barach szybkiej obsługi. Gorzej jest w restauracjach, które wcześniej nie oferowały usługi dostawy jedzenia na wynos, a musiały się na nią zdecydować z powodu aktualnej sytuacji.
Ewa Urbańska, właścicielka jednego z takich lokali mówi, że opcja dostawy jedzenia cieszy się znikomym zainteresowaniem. Ofertę dowozu bardziej niż realny przychód, czy możliwość odzyskania strat traktuje jak formę promocji.
Aby zapewnić pracownikom pracę, restauracja oferuje darmowe jedzenie dla szpitali i tylko wtedy lokal otrzymuje jakikolwiek odzew i okazjonalne, pojedyncze zamówienia.
Lista kieleckich restauracji z możliwością zakupienia dań z dowozem dostępna jest m. in., na stronie nawynos.kielce.eu.