Środowy mecz 25. kolejki PKO Ekstraklasy, w którym Korona Kielce przegrała ze Śląskiem 1:2, z trybun stadionu we Wrocławiu oglądał m.in. były bramkarz obydwu klubów Krzysztof Pyskaty.
– W pierwszej połowie to spotkanie było nijakie – ocenił wychowanek Podkarpacia Pustynia. – Obydwie drużyny grały bojaźliwie i nie podejmowały ryzyka. W drugiej części kielczanie zaprezentowali się dobrze, stwarzali sobie sytuacje, których niestety nie wykorzystali. Bramki stracili po indywidualnych błędach. Szkoda, bo remis był w zasięgu Korony – dodał.
Krzysztof Pyskaty ostatnie sześć lat spędził w angielskim Birmingham. Teraz wrócił do Polski i zamieszkał w stolicy Dolnego Śląska.
– Zajmuję się szkoleniem bramkarzy w prywatnym centrum. Chciałbym trenować młodych zawodników. Sprawia mi to więcej satysfakcji niż praca z seniorami. Pozdrawiam kibiców kieleckiej Korony – zakończył 46-letni były piłkarz.
Krzysztof Pyskaty w wieku 18 lat zadebiutował w I lidze w barwach Iglopolu Dębica. W rundzie jesiennej sezonu 1995/1996 został zawodnikiem Korony Kielce, z którą występował w III i II lidze.
Po rundzie jesiennej sezonu 1999/2000 Krzysztof Pyskaty przeszedł na pół roku do Świtu Nowy Dwór Mazowiecki. Później trafił do Śląska Wrocław, w którym w ciągu dwóch sezonów rozegrał 41 spotkań w ekstraklasie. Bronił także barw m.in. ŁKS Łódź, Stali Stalowa Wola, greckiego Levadiakosu, Rakowa Częstochowa i Pogoni Szczecin.