Od 9 lat w Ciekotach odbywają się Kusoki Świętokrzyskie. To tradycyjny, ludowy koniec karnawału. Od 2012 roku zabawę organizuje Fundacja Korzenie. Jak mówi Iwona Furmańczyk, prezes fundacji, podczas zabawy symbolicznie odtwarzane są tańce i obyczaje sprzed lat.
– Po wsiach chodzili przebierańcy – kusaki, czy jak mówiono w gwarze – kusoki. I był to czas trzydniowej zabawy oraz kojarzenia par. Wybredne panny były prześladowane przez kawalerów. My też panie bez obrączek symbolicznie smolimy węglem drzewnym. Kiedyś używano sadzy, ale po niej nie można domyć się przez tydzień – mówiła Iwona Furmańczyk.
Kusoki otworzył taniec z drapachą. Jest to dawna forma odbijanego. Kawalerowi, z którego partnerką chciało się zatańczyć wręczano miotłę, czyli właśnie drapachę. Ten mógł wówczas podarować ją jeszcze komuś innemu i zatańczyć z jego partnerką. Temu, kto na koniec utworu trzymał drapachę pisane było zostać starym kawalerem.
Dziś pecha miał pan Robert z Puław, który przyjechał do Ciekot z żoną Magdą, rodowitą kielczanką.
– Na pewno nie zostanę starym kawalerem. Mam żonę, dzieci, wnusie – zapewniał pan Robert. Pani Magda dodała, że są na Kusokach po raz drugi, ale po raz pierwszy założyli stroje ludowe. Dzięki temu zabawa jest jeszcze lepsza.
Biesiadnikom bawiącym się w gospodarstwie agroturystycznym „Nad wodą” przygrywała Kapela Ciekoty.