Wyglądało to groźnie, ale nie doszło do żadnych poważnych uszkodzeń. Dyrektor Filharmonii Krakowskiej uspokaja, że czwartkowa interwencja straży pożarnej w gmachu przy ulicy Zwierzynieckiej dotyczyła jedynie zadymienia, a nie pożaru.
Przyczyny pojawienia się kłębów dymu na strychu filharmonii będą ustalane dopiero w piątek przez specjalną komisję. Wiadomo, że gęsty dym pojawił się w okolicach komina wentylacyjnego po godzinie 17:00. Strażacy bardzo szybko dotarli do źródła przez wycięty otwór w dachu. Na szczęście nie było konieczne szerokie zalanie i tylko kilka kropel dostało się do sali koncertowej.
Jak powiedział w rozmowie z Radiem Kraków dyrektor Filharmonii Bogdan Tosza – rzecz jest niezrozumiała, bo budynek, gdzie aktualnie prowadzony jest remont, pozbawiono czasowo energii elektrycznej.