Prawie 16 tys. wyjazdów do akcji odnotowali w ubiegłym roku strażacy z województwa świętokrzyskiego. Jest to rekordowa liczba, wyższa o ponad 10 proc. w porównaniu z poprzednimi latami.
– Było to spowodowane głównie licznymi akcjami gaszenia pożarów traw i usuwania skutków opadów oraz silnego wiatru – mówi Paweł Ksel, rzecznik świętokrzyskiego komendanta wojewódzkiego Państwowej Straży Pożarnej w Kielcach.
– Intensywne opady i wezbrania Wisły spowodowały, że mieliśmy bardzo dużo pracy. M.in. na terenie powiatu buskiego umacnialiśmy rozwarstwiony wał. Z kolei w powiecie kazimierskim wiele zgłoszeń dotyczyło zalanych posesji i ulic – wymienia.
Rzecznik zauważa, że pożary stanowiły niespełna 7 tys. zgłoszeń. W głównej mierze były to płonące trawy.
– Są to zdarzenia, do których tak naprawdę nie powinno dochodzić, ponieważ wynikają jedynie z nieświadomości ludzkiej i z braku logicznego myślenia – podkreśla.
Wciąż zdarzają się fałszywe alarmy. W ubiegłym roku świętokrzyscy strażacy odnotowali prawie 400 takich interwencji. Część z nich wpłynęła z automatycznych instalacji alarmowych.
– Gdy są prowadzone prace budowlane i instalacja nie zostanie w odpowiedni sposób zabezpieczona, włącza się alarm. Za każdym razem jedziemy do takiego zdarzenia – mówi.
Zdarzają się także telefony od żartownisiów, którzy dzwonią dla zabawy.
– Jeżeli dostajemy informację o wypadku, to jedziemy we wskazane miejsce. To często wymaga czasu. Gdyby okazało się, że w innym miejscu doszło do prawdziwego zdarzenia, czas naszej reakcji będzie opóźniony – przestrzega strażak.
Aby skuteczne akcje były możliwe, strażacy na bieżąco kupują nowoczesny sprzęt oraz doszkalają swoje umiejętności.
– Nad rozwojem osobistym pracujemy każdego dnia we wszystkich jednostkach. Ponadto bierzemy udział w różnego rodzaju kursach – mówi rzecznik.
Numer alarmowy straży pożarnej to 998. W przypadku, gdy zauważymy zagrożenie, możemy skontaktować się także z numerem 112.