Ponad stu pasażerów przez ponad dwie godziny koczowało we wtorek na dworcu kolejowym w Zakopanem. Musieli stać na peronie, bez dostępu do poczekalni i toalet. Dworzec kolejowy jest obecnie w remoncie.
Jak opisuje Tygodnik Podhalański, z powodu śnieżyc skład, który miał odjechać do Szczecina o 21:00, nie dojechał do Zakopanego. Pociąg czekał na lokomotywę w Krakowie. Na stację dojechał z dużym opóźnieniem. Z Zakopanego wyjechał po 23:00. Komendant straży miejskiej w Zakopanem, który interweniował na stacji, zapowiedział, że będzie rozmawiał z PKP, aby takie sytuacje nie powtarzały się w przyszłości.
Opady śniegu na południu regionu nie ustają. Najintensywniej pada w tej chwili w okolicach Krynicy oraz na Limanowszczyźnie. – W regionie sądeckim strażacy są wzywani do drzew powalonych przez mokry śnieg, który obciąża konary – informuje zastępca komendanta państwowej straży pożarnej w Nowym Sączu Paweł Motyka.
Padać zaczęło we wtorek i na drogach Podhala były ogromne kłopoty z przejazdem. Korki tworzyły się między innymi na górskim odcinku Zakopianki. Przez cały dzień trwały też utrudnienia na trasie numer 75 z Nowego Sącza do granicy ze Słowacją. W Mochnaczce o poranku na śliskiej drodze TIR wpadł do rowu. Udało się go usunąć i odblokować drogę dopiero w nocy.
Ratownicy górscy ostrzegają, w Beskidach i Tatrach panują bardzo trudne warunki. We wtorek po południu siedmiu GOPR-owców ruszyło na pomoc dwójce turystów, którzy zgubili szlak na Babiej Górze. Intensywnie padał śnieg, widoczność była mocno ograniczona, w dodatku silny porywisty wiatr zawiewał ślady. Ratownicy znaleźli wychłodzonych turystów w rejonie Lodowej Przełęczy i sprowadzili ich do schroniska na Markowych Szczawinach.