10 stopni powyżej zera w lutym to rzadkie zjawisko. W sobotę termometry za oknem pokazywały nawet 12 stopni Celsjusza. To kolejny ciepły dzień w tym tygodniu. Według prognoz śnieżnej i mroźnej zimy nie doświadczymy. Przyrodnicy nie kryją obaw, że ta zmiana aury negatywnie wpłynie na rośliny i zwierzęta.
Andrzej Konopacki, przyrodnik i instruktor PTTK, przyznaje, że choć już długo żyje, to tegoroczna zima jest dla niego nowością. Mówi, że wiosnę w powietrzu zauważają nie tylko ludzie, ale też przyroda.
– Już słyszę, że sikorki śpiewają wiosennie. Takie charakterystyczne śpiewy na trzy dźwięki. Obserwowałem też, że w listopadzie, czy w grudniu zaczynały kwitnąć rośliny, które powinny swoją wegetację skończyć najpóźniej w listopadzie – mówi Andrzej Konopacki.
Dodaje, że dotychczas nie obserwował takich zmian.
– Nie wiem do czego to może prowadzić. Nie wiem, czy niektóre gatunki znikną z naszego środowiska. Być może zastąpią je nowe – mówi Andrzej Konopacki.
– Tak wysokie temperatury są anomalią – potwierdza nasz radiowy synoptyk, Marek Stefaniec. – Styczeń był cieplejszy i już teraz można powiedzieć, że pierwszy miesiąc 2020 roku zapisał się z anomalią temperatury rzędu 5- 4 stopni powyżej średniej wieloletniej – wylicza.
W lutym średnia z lat 1981-2010 wynosi minus 1,5 stopnia, a tymczasem tęgich mrozów na horyzoncie nie widać. Wprawdzie, jak zapowiada Marek Stefaniec, jutro będzie już trochę chłodniej, ale bez mrozów.
– Od zachodu szykuje się kolejny chłodny front atmosferyczny i w niedzielę będzie tylko 5-6 stopni na plusie, a dziś w nocy dużo deszczu. To powinno cieszyć, bo wody w przyrodzie brakuje – podkreśla.
Od środy powróci lekka zima z temperaturą około 0 stopni zarówno w dzień, jak i nocy. Taka aura utrzyma się do niedzieli.