153 zgłoszenia dotyczące uciążliwego dymu wpłynęły w styczniu tego roku do Straży Miejskiej w Kielcach, co zakończyło się kontrolą 113 palenisk i siedmioma mandatami. Strażnicy włączają się do walki o czystość powietrza w stolicy Świętokrzyskiego. Jednak na razie w tej batalii są zdani tylko na siebie.
Jak wyjaśnia Renata Gruszczyńska, komendant Straży Miejskiej w Kielcach, podległe jej służby interesują się tym, co mieszkańcy spalają w piecach i sprawdzają, czy nie są to odpady.
– Niedozwolonym jest wypalanie odpadów, czy w paleniskach domowych, czy też w zakładach pracy. Nie można więc palić śmieciami, lakierowanymi elementami drewnianymi, płytami wiórowymi. To są rzeczy, za które grożą konsekwencje w postaci grzywny do 500 złotych – wyjaśnia.
W samym tylko styczniu 2020 roku do straży miejskiej wpłynęły 153 zgłoszenia z podejrzeniem, że ktoś pali odpadami.
– Kontroli palenisk było 113. Ta różnica wynika z tego, że nie zawsze jest możliwe podjęcie interwencji. Ale my notujemy sobie taki adres i wracamy. W samym styczniu nałożyliśmy siedem mandatów karnych na łączną kwotę 1,4 tys. złotych – wyjaśnia.
Jeśli właściciel posesji nie zgadza się z oceną paleniska, wykonaną przez strażników, wówczas z pomocą przychodzi nauka.
– Pobieramy próbkę z takiego paleniska i wysyłamy ją do laboratorium, z którym mamy podpisaną umowę, a sprawa trafia do sądu i wówczas konsekwencje są poważniejsze, bo nałożona grzywna w tym przypadku może wynieść do 5 tys. złotych – tłumaczy szefowa Straży Miejskiej.
Ale nie zawsze powodem uciążliwego dymu, wydobywającego się z komina jest palenie odpadami. Komendant Renata Gruszczyńska wyjaśnia, że źródłem może być na przykład złej jakości węgiel, a w tym przypadku strażnicy niewiele mogą zrobić.
– Musimy mieć na uwadze, że palenie w piecu paliwem stałym jest u nas dozwolone. Nie jest to rzecz niezgodna z przepisami. Ktoś, kto ma piec na paliwa stałe, może go używać. Na ten moment nie mamy też określonych norm takiego paliwa, w związku z tym obecnie jest możliwe, zgodnie z przepisami, wypalanie słabej jakości paliwa stałego: węgla, groszku – tłumaczy.
W takiej sytuacji strażnicy mogą tylko edukować. Uczą, jak ekonomicznie i ekologicznie palić węglem i drzewem. Na ilość dymu wpływ ma chociażby sposób rozpalania w piecu. Niewłaściwy jest źródłem dużej jego ilości. Podobnie zresztą jak palenie mokrym drewnem. Funkcjonariusze rozdają ulotki informacyjne. Porady można również znaleźć na stronie internetowej straży miejskiej.
Od niedawna strażnicy, będąc na interwencji, mogą pomóc w jeszcze inny sposób.
– Patrol jest wyposażony w kamerę termowizyjną i analizując ubytki ciepła, wskazują mieszkańcom gdzie, mówiąc kolokwialnie, tego ciepła ucieka najwięcej i w jaki sposób te ubytki zminimalizować, co ma przełożenie na ilość spalanego materiału – wyjaśnia komendant Renata Gruszczyńska.
Na razie w walce ze smogiem strażnicy miejscy są zdani tylko na siebie. Na ulicach Kielc nie pojawi się smogowóz, czyli nowoczesne, mobilne laboratorium, na który nie ma pieniędzy. Natomiast w tegorocznych planach miasta znalazł się zakup drona, który ma kontrolować powietrze.