Wielka Brytania rozpoczęła swój ostatni dzień obecności w Unii Europejskiej. Dla części mieszkańców Wysp będzie to okazja do manifestowania swojej radości, dla innych pożegnalnego smutku.
Trudno jednoznacznie powiedzieć, jak wygląda ta proporcja, bo opinie Brytyjczyków są zmienne. W referendum, które miało miejsce w czerwcu 2016 roku 52 proc. opowiedziało się za wyjściem. Duże badanie opinii publicznej, które opublikowane zostało 3 tygodnie temu pokazało natomiast, że dokładnie taki sam odsetek wolałby obecnie opcję pozostania w Unii. Z kolei wybory przeprowadzone 12 grudnia poprzedniego roku pokazały wyraźnie, że premier Boris Johnson uzyskał poparcie dla doprowadzenia brexitu do końca. I ten koniec właśnie dzisiaj następuje.
Chociaż sam Borys Johnson ma dzisiaj ogłosić w swoim orędziu, że to nie żaden koniec, ale „dopiero początek nowej ery narodowej odmiany, chwila, w której kurtyna podnosi się do góry i rozpoczyna nowy akt”. Te słowa mają paść na godzinę przed brexitem, o 22.00 czasu londyńskiego. W Polsce będzie wtedy 23.00.
Wcześniej rząd brytyjski odbędzie swoje posiedzenie w Sunderlandzie. Wybór tego miasta nie jest przypadkowy. W noc po 23 czerwca 2016 Sunderland okazał się pierwszym dużym miastem w Anglii, które opowiedziało się za brexitem.
Wieczorem ma się odbyć manifestacja radości zwolenników wyjścia. Organizuje ją na Parliament Square Nigel Farage, lider Brexit Party, osoba, od której całe wyjście z Unii Europejskiej się rozpoczęło.
Zwolennicy pozostania w Unii przejdą o godzinie 15.00 miejscowego czasu w procesji po Whitehall wokół budynków rządowych, by zamanifestować swoje przywiązanie do Wspólnoty. Podobne manifestacje mają odbyć się w wielu miejscowościach w Szkocji m.in. w Aberdeen, Dundee, Glasgow oraz w Stirling już po zapadnięciu zmroku. Ludzie mają przynieść ze sobą świece, a akcja „The Leave a Light On”, czyli „pozostawcie zapalone światło” ma być apelem do Brukseli, by nie zapominała o proeuropejskich sympatiach Szkotów.