Jak wynika z danych statystycznych, wzrosła liczba zgłoszeń do Straży Miejskiej. W 2018 roku było ich 20,7 tys., natomiast rok później 21,5 tys.
– Nie ukrywam, że bardzo mnie to cieszy – przyznaje komendant Renata Gruszczyńska, szefowa straży.
– Oznacza to, że mieszkańcy Kielc widzą sens dzwonienia do Straży Miejskiej. Może to zabrzmi niewłaściwie, ale na naszą korzyść działa to, że obecnie mogą się tu dodzwonić. Kiedyś był z tym problem, ponieważ mieliśmy starą centralę. Teraz została wymieniona – przyznaje komendant.
Jak dodaje, w jej odczuciu wzrosło także zaufanie do instytucji. Do strażników wpływają różne zgłoszenia. Niektóre dotyczą nieprawidłowego parkowania, a inne zanieczyszczania środowiska. W okresie zimowym funkcjonariusze sprawdzają także miejsca, w których mogą przebywać bezdomni.
– Te osoby są szczególnie narażone na działanie warunków atmosferycznych. Temperatura w ostatnim czasie spada poniżej zera stopni Celsjusza. Próbujemy docierać do takich osób i wskazywać im miejsca, gdzie mogą uzyskać pomoc, zagrzać się oraz dostać odzież – mówi komendant.
Zdarzają się także nietypowe interwencje, które podejmują strażnicy. W ostatnim czasie na numer alarmowy zadzwoniła opiekunka społeczna. Jak się okazało, nie mogła poradzić sobie z podopieczną, która spadła z łóżka. Innym razem zgłoszenie wpłynęło od młodej osoby, która zatrzasnęła się w domu i nie mogła z niego wyjść. Strażnicy pojechali na miejsce, a zgłaszający wyrzucił przez okno klucze. Dzięki temu możliwe było otworzenie zamka z zewnątrz.
– W takich sytuacjach czujemy, że jesteśmy potrzebni mieszkańcom – mówi Renata Gruszczyńska.
Numer alarmowy do straży miejskiej to 986.