Jak oprawić powstańczą broń i strzelać z XIX-wiecznego działa czarnoprochowego? Tego można było się dowiedzieć w Zabytkowym Zakładzie Hutniczym w Maleńcu. Odbyły się tam nietypowe obchody wybuchu Powstania Styczniowego.
Maciej Chłopek, dyrektor zakładu przypomina, że Maleniec w tamtym czasie był miejscem konspiracyjnej produkcji broni.
– Przede wszystkim przypominamy zaangażowanie staropolskich zakładów metalurgicznych w konspiracyjną produkcję broni i uzbrojenia. Przybliżając tamte wydarzenia, odtwarzamy dawne techniki konstrukcji broni palnej i siecznej – mówi dyrektor.
Jacek Turalski, pracownik muzeum, z zawodu kowal, wyjaśniał, jak zwykłą kosę do koszenia trawy powstańcy przekuwali w narzędzie bojowe.
– Były to kosy używane do zwykłego koszenia trawy. Taką kosę przekuwa się na sztorc, czyli powinna zmienić kształt, być wyprostowana, na drzewcu drewnianym. Wyprostowaną nasadę kosy okuwamy w drewno nitami lub gwoździami – mówi kowal.
Przy muzeum działa grupa rekonstrukcyjna. Pan Maciej informuje, że wcielił się w elitarnego powstańca tzw. żuawa śmierci.
– Ten oddział przysięgał walczyć do końca, nie poddawać się. Walczyli do śmierci swojej lub przeciwnika. Oprócz trupiej czaszki mieli białe krzyże na koszulach – mówi pan Maciej.
Polscy żuawi łączyli makabryczną symbolikę z modelem walki zaczerpniętym z francuskiej Algierii.
Wiosną w muzeum w Maleńcu odbędzie się seria zajęć prezentująca XIX-wieczny styl życia.