– Skoro z rakiem sobie poradziłam, to myślę, że udźwignę taką inicjatywę – mówi kielczanka, doktor Iwona Komorowska-Kulińska, która weźmie udział w niezwykłej wyprawie – OnkoRejsie. Odbędzie się on dopiero jesienią, ale przygotowania już ruszyły.
OnkoRejs, jak mówią jego twórcy, powstał po to, by dawać nadzieję wszystkim tym, którzy są chorzy. Do tej pory odbyło się już siedem OnkoRejsów, w których wzięło udział prawie 200 osób onkologicznych.
Teraz trwają przygotowania do kolejnego. Weźmie w nim udział między innymi doktor Iwona Komorowska-Kulińska, pediatra, alergolog, która na co dzień pracuje w poradni alergologicznej przy Świętokrzyskim Centrum Pediatrii w Kielcach.
Jak sama mówi, jest przypadkiem lekarza, który był pacjentem. Choroba pojawiła się niespodziewanie.
– Żyłam w wielkim pędzie. Z dnia na dzień miałam wiele zadań do zrealizowania, małe dziecko i nagle, to chyba palec boży sprawił, że wymacałam sobie guzek w piersi, a że moja przeszłość zawodowa była też związana z onkologią, to wyczułam, że ta zmiana jest bardzo podejrzana – wspomina.
Potem wszystko potoczyło się szybko. Diagnoza, operacja, chemioterapia.
– Moje dziecko miało tylko 14 miesięcy. Trzeba było „wziąć życie za bary” i przy wsparciu najbliższych, przejść przez ten koszmar leczenia, podejść do tego zadaniowo, jak ktoś mi kiedyś powiedział, realizować je, jak kolejne etapy wyścigu kolarskiego – podkreśla.
Starała się nie myśleć o chorobie, więc w międzyczasie zdała egzamin z alergologii. Zresztą praktycznie po roku od rozpoznania choroby wróciła do życia zawodowego.
Dziś mówi, że życie dzieli się na to sprzed raka i to po nim.
– Życie po raku liczy się od momentu zoperowania nowotworu. Ja miałam zabieg 4 czerwca 2013 roku. Życie po raku nie jest gorsze, ja bym tego tak nie nazwała. Natomiast na pewno jest innym życiem – mówi.
O chorobie przypominają kolejne terminy wizyt kontrolnych. Momenty bardzo stresujące.
– Kiedy przychodzi czas kontroli, odczuwa to mój organizm, odczuwa to cała moja rodzina. Boję się każdej wizyty kontrolnej, chociaż jak już z niej wychodzę, czuje taką radość, że potrafię dużo więcej wziąć na swoje barki. Chociaż prawda jest też taka, że im dalej od nowotworu, tym ten lęk przed ponownym uderzeniem choroby potęguje się – wyjaśnia doktor Iwona Komorowska-Kulińska.
Mimo tych obaw stara się żyć pełnią życia. Kolejnym wyzwaniem jest udział w OnkoRejsie.
– To jest wspaniała inicjatywa, którą wymyśliła moja koleżanka, która mieszka w Gdańsku – Magda Lesiewicz. Była w podobnej sytuacji – przeszła chorobę nowotworową, stwierdziła, że takich osób jest więcej i tak powstał OnkoRejs. Jego przesłanie jest takie, żeby nie robić zapasów ze zmartwień, tylko robić zapasy z marzeń – wyjaśnia.
Zaproszenie do udziału w nim otrzymała już przez trzema laty, ale wtedy się nie zdecydowała. Przyznała, że bała się. Teraz zachęcana przez koleżanki, podjęła wyzwanie. Pomogły słowa wsparcia.
– Nie bój się, dasz radę, będzie fajnie. Nawet jak będziesz miała chorobę morską, to nic nie szkodzi, bo przecież my po chemioterapii też różnie reagujemy i różnie się czujemy, a mimo wszystko dałyśmy radę – usłyszała.
Dodaje, że żeglowanie jest tak nieprzewidywalnym procesem, jak choroba onkologiczna.
– Bo ktoś, kto nie był na morzu, czyli ja, nigdy nie żeglowałam porządnym żaglowcem, co najwyżej jakimś katamaranem na wakacjach, nie potrafi przewidzieć, jak się zachowa jego organizm, co będzie. Tak samo jest z chorobą onkologiczną. Po prostu trzeba temu stawić czoła – zaznacza.
Tegoroczny OnkoRejs odbędzie się w dniach od 10 do 17 października.
– W tym roku wypływamy z Barcelony do Alicante. Będziemy płynąć przez Baleary. Mają to być co najmniej dwie wyspy. Na razie więcej szczegółów nie znam. Natomiast przygotowania już trwają, na przykład mam już bilet do Barcelony – wyjaśnia.
Będzie też szkolenie związane z samym rejsem.
– Będziemy tam robić wszystko, co robią żeglarze. Będziemy pełnić różne wachty. Ja na razie mam o tym wszystkim bardzo ogólne wyobrażenie, bo nigdy nie żeglowałam. Ale też nigdy nie zamierzałam chorować na nowotwór. Skoro z rakiem sobie poradziłam, to myślę, że udźwignę taką inicjatywę, a do tego czasu czekają mnie przynajmniej dwie kontrole – zaznacza.
Myśli optymistycznie. To, czego nauczyła ją choroba, to cieszyć się tym, co jest wokół nas.
– Trzeba działać, uśmiechać się, doceniać to, co się ma na co dzień. Nawet, jak coś boli, coś strzyka, celebrować życie w całej rozciągłości, w każdym momencie, pić codziennie w najpiękniejszych filiżankach, wkładać najładniejszą bieliznę i żyć na pełnej fali – mówi.
Więcej o idei OnkoRejsu można znaleźć na stronie www.onkorejs.pl.