Valerjan Romanovski – wielokrotny rekordzista księgi Guinnessa, zwany także „Cold Man”, wyruszył na podbój Syberii. Kolarz z Buska po raz kolejny chce sprawdzić, jak ludzki organizm zachowa się w skrajnie niskiej temperaturze.
W lutym 2017 roku, podczas próby na Syberii, Valerjan Romanovski ustanowił swój pierwszy rekord w warunkach zimowych. Jako pierwszy człowiek przejechał na rowerze, przez dwie doby non stop, blisko pół tysiąca kilometrów w temperaturze czterdziestu stopni na minusie.
Tym razem jak zapowiada, chce rowerem pokonać tysiąc kilometrów, po mroźnej Jakucji, gdzie średnia temperatura zimą wynosi około pięćdziesięciu stopni Celsjusza na minusie. Do planowanej blisko pięciodniowej wyprawy rowerowej po jednym z najzimniejszych miejsc na ziemi, Valerjan Romanovski przygotowywał się od dwóch lat w ramach projektu „Oswajamy Mróz”. Wraz z zespołem brał udział w różnych treningach, żeby jak mówi jak najlepiej poznać swój organizm. Jak informuje rekordzista, w trakcie pięciodniowej wyprawy będzie zdany sam na siebie. Samodzielnie będzie przygotowywał sobie nocleg, sam także zadba o posiłek i nawodnienie organizmu.
– Będą to produkty w postaci nieogrzewanej, a zamrożonej. Dieta przede wszystkim bogata jest w węglowodany, tłuszcze takie jak olej kokosowy, masło klarowne, słoninę, miód w kosteczkach, które dają energię. Co do picia? Będę sypał śnieg do pojemnika – dodaje.
Pytany czego obawia się najbardziej odpowiada – „najważniejsze, żeby się nie przegrzać”. Jak mówi, to jest bardzo niebezpieczne. Jeśli się spoci, straci ciepło i zamarznie. Stąd jak dodaje, właściwe jest odpowiednie, ale lekkie ubranie.
– Mam m.in. buty kolarskie sprowadzone ze Stanów. To najcieplejsze buty na świecie z podeszwą z włókien węglowych. But jest także sztywny jakby noga się nie wyginała. Na but idzie futro z królika - wyjaśnia.
Jak dodaje, aby się nie spocić odcinkami będzie jechał na rowerze bez rękawic. Tak zresztą jak mówi, robił podczas bicia rekordu jazdy na rowerze przez osiem godzin w specjalnej komorze na Stadionie Narodowym w Warszawie, gdzie temperatura spadała do minus 150 stopni.
Valerjan Romanovski wraz z zespołem testował także drzemki. Sen nie jest możliwy. Jak mówi na czas odpoczynku ma specjalnie przygotowaną płachtę uszytą na podobieństwo jakuckiej jurty oraz kawałek drewna, na którym będzie kucał, aby odpocząć. Jak mówi, nie ma możliwości, żeby człowiek zamarzł. Organizm posiada wiele bodźców, które sygnalizują, że pora wstać i jechać dalej.
Bicie rekordu ma się zacząć 26 stycznia. Codziennie sześć godzin jazdy na rowerze, następnie odpoczynek około dwóch godziny i tak dalej. Łącznie buski rekordzista ma do przejechania około 216 km na dobę od świtu do świtu.
O tym, czy nowy rekord zostanie ustanowiony przez busczanina dowiemy się 30 stycznia. Wówczas Valerjan Romanovski pokona dystans tysiąca osiemdziesięciu kilometrów. Warto podkreślić, że taka wyprawa kosztuje około 100 tys. zł.