Najstarszy kapłan diecezji kieleckiej ksiądz kanonik Witold Stolarczyk został dziś pochowany w rodzinnej parafii w Obiechowie. Mszy świętej pogrzebowej przewodniczył biskup kielecki Jan Piotrowski.
Ks. Witold Stolarczyk zmarł 16 stycznia, mając 99 lat, w 70. roku kapłaństwa. W czasie II wojny światowej wraz z rodzicami mieszkał w Dąbrowicy, w powiecie jędrzejowskim. Był łącznikiem w 74. Pułku Piechoty Legionów AK.
W jego rodzinnym domu schronienie znalazła polsko-żydowska 6-osobowa rodzina. Za ich ocalenie, rodzice ks. Witolda oraz on sam zostali odznaczeni przez instytut Yad Vashem medalem Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata.
Ks. Witold Stolarczyk w 2018 roku był bohaterem jednego z odcinków audycji Polskiego Radia Kielce „Polacy Ratujący Żydów”. Tak wspominał wtedy dom rodzinny, który go ukształtował:
– Rodzice byli nadzwyczaj religijni. Dwie siostry matki były nawet w klasztorze. Ojciec mój uchodził za bardzo uczciwego, sprawiedliwego człowieka - wspominał.
Ksiądz Witold wspominał, że cała ukrywana przez nich rodzina przyjęła wiarę chrześcijańską. To on przygotowywał córki ukrywanych do Pierwszej Komunii Świętej.
Po wojnie ks. Witold Stolarczyk wstąpił do seminarium. Przez wiele lat utrzymywał kontakt z uratowanymi. Dzięki nim mógł także odwiedzić Ziemię Świętą co, jak mówił, pomagało mu opowiadać na lekcjach religii o miejscach ziemskiego życia Jezusa nie tylko z książek, ale z własnego doświadczenia.
Biskup Marian Florczyk wspominając księdza Witolda Stolarczyka, zwrócił szczególną uwagę na to, co ukształtowało jego decyzję o wyborze życia, jak najbliżej Pana Boga.
– Na wybór seminarium ogromny wpływ miały: po pierwsze przeżycia wojenne, wielokrotne ocieranie się o śmierć, czyli… nie przeżywał sobie ot tak wojny, tylko wyciągał z doświadczenia życiowego wnioski. Musiało go boleć to wszystko, co niesie ze sobą wojna. Drugim czynnikiem była religijność ojca i matki, a szczególnie ojca, który zawsze mówił dobrze o księżach – podkreślił biskup Florczyk.
Ks. Witold Stolarczyk był proboszczem w Cisowie i przez 30 lat w Łanach Wielkich. Ostatnie lata życia spędził mieszkając w Domu Księży Emerytów w Kielcach. Dokąd mógł, chętnie pomagał różnym parafiom w pracy duszpasterskiej. Chętnie też opowiadał młodzieży szkolnej o przeżyciach z czasów II wojny światowej.
Długoletni przyjaciel księdza Witolda Stolarczyka z Seminarium Duchownego, ksiądz Edward Chat wspominając zmarłego, podkreślił jego wielkie przywiązanie do ciężkiej pracy i oddanie dla drugiego człowieka.
– Potrafił zawsze znaleźć jak najlepsze wyjście z trudnych sytuacji, umiał pracować, chciał służyć tam, gdzie trzeba było. Dużo mu zawdzięczamy, dziękujemy mu i ja myślę, że on już jest święty – powiedział ksiądz Edward Chat.
O wielkiej stracie związanej z odejściem księdza Witolda Stolarczyka mówił pochodzący z jego rodziny Jan Grela.
– Liczyliśmy, że z jego temperamentem i zdrowiem minie mu 100 lat, a jednak nie…. Zawsze prowadził zdrowy styl życia, zawsze pracował, był aktywny fizycznie do końca swoich lat. Całe swoje życie w pracy, trudnościach, przeciwieństwach losu, zawsze walczył o Polskę, aby była normalna – zaznaczył Jan Grela.
W uroczystości pogrzebowej wziął udział także chór z parafii Bieliny. Chórzyści w hołdzie zmarłemu kapłanowi zaśpiewali jeden z utworów, który ks. Stolarczyk opracował z artystami w latach, gdy był wikariuszem bielińskiej parafii.