Od kilku lat w Polsce widać trend na spożywanie naturalnych produktów, niezawierających sztucznych składników. Okazuje się, że coraz więcej osób korzysta też z usług młyna i przetwarza własne zboża. Jednak czasy, kiedy młyny pracowały nieustannie i zaopatrywały w mąkę całe wsie – bezpowrotnie minęły.
Ci, którzy korzystają z usług młynarza podkreślają, że liczy się dla nich spożywanie produktów wiadomego pochodzenia. Narzekają, że młynów jest coraz mniej. Tymczasem wyprodukować w nich można wiele z różnych rodzajów ziarna: mąki, kasze i płatki zbożowe.
– Robimy w domu ciasto, własny chleb, kluski do rosołu, a także płatki żytnie do żurku. Mąka wychodzi świetna pod warunkiem, że ma się dobrej jakości zboże. Najlepsze wyroby wychodzą ze zboża niepryskanego – mówią osoby, które przyjeżdżają do młyna.
Jeden z nielicznych młynów w regionie znajduje się w Stryczowicach w gminie Waśniów. Jest to konstrukcja elektryczna. Młyn jest murowany, ale wcześniej był to drewniany obiekt, postawiony w 1928 roku. Prowadzi go Waldemar Połowniak, który odziedziczył majątek po matce, a ona z kolei otrzymała go od swojego ojca Stanisława Cichockiego. Pan Waldemar, mimo że jest na emeryturze nadal utrzymuje młyn z sentymentu, ale przyznaje, że współcześnie nie jest to opłacalne zajęcie. Wiele osób prosi go, by nie zamykał młyna, ale bywają momenty, że finansowo nie opłaca mu się tego robić.
– To taka działalność sezonowa. Po żniwach, okres przedświąteczny – wtedy jest trochę roboty, ale czasami sam muszę dokładać z emerytury do tego biznesu – mówi Waldemar Połowniak.
Dodaje, że są okresy, kiedy młyn stoi nieużywany tydzień lub dwa. I choć młynarz zauważa, że jest coraz więcej osób zainteresowanych mąką prosto z młyna, to wciąż jest to za mało, by działalność była dochodowa.
Do Stryczowic przyjeżdżają mieszkańcy Skarżyska-Kamiennej, Ostrowca Świętokrzyskiego, Waśniowa, Baćkowic czy Bałtowa. Młyn może przetworzyć w ciągu doby nawet 15 ton zboża.