Nie maleje napięcie na Bliskim Wschodzie. Dziś w nocy, dwie amerykańskie bazy w Iraku zostały ostrzelane przez irańskie rakiety.
Władze Stanów Zjednoczonych potwierdziły, że Iran wystrzelił w kierunku baz kilkanaście pocisków, ale w ataku nikt nie odniósł obrażeń. Odmienne informacje podawała irańska telewizja rządowa, która przekazywała, że na skutek nalotów mogło zgiąć nawet 80 osób. Polski MSZ potwierdził, że w ataku nie ucierpiał żaden z polskich żołnierzy przebywający w Iraku.
W rozmowie z Radiem Kielce Piotr Wawrzyk, wiceminister spraw zagranicznych podkreślił, że ataki na bazy amerykańskie nie powinny wpłynąć na decyzje dotyczące obecności polskich żołnierzy na Bliskim Wschodzie.
– W tej kwestii nie możemy pozwolić sobie na jednostronne działania, wymagają one uzgodnień sojuszniczych w ramach NATO. Zawsze popieraliśmy wspólne podejmowanie tego rodzaju decyzji. Gdybyśmy zatem w tym przypadku postąpili inaczej, moglibyśmy narazić na szwank swoją dotychczasową linię polityczną w NATO – wyjaśnia Piotr Wawrzyk.
Wiceszef resortu dyplomacji ocenił, że zachowanie przedstawicieli opozycji, krytykujących działania rządu w sprawie Bliskiego Wschodu są czysto populistyczne.
– Działań polegających na wycofaniu polskich żołnierzy z Iraku domaga się ta sama opozycja, która cały czas mówi o konieczności wspólnego działania w ramach UE czy NATO. Inaczej mówiąc, teraz wzywa nas do złamania tego za czym sama optowała. Musimy także pamiętać o tym, że to obecna opozycja, czyli PO-PSL w przeszłości podjęły decyzję o rozpoczęciu polskiej misji szkoleniowej w Iraku. Gdyby nie ten fakt, dziś polskich żołnierzy w ogóle by nie było – dodaje.
Maciej Szopa, dziennikarz portalu Defence24 ocenia, że ataki sił irańskich na bazy amerykańskie to odwet i niejako próba uratowania honoru, po tym jak siły amerykańskie zlikwidowały jedną z najważniejszych osób w państwie. Irański atak rakietowy, który nie był dotkliwy w skutkach ma mieć przede wszystkim efekt propagandowy.
– Bardzo możliwe, że chodzi o to, aby pokazać Amerykanom, a także społeczności międzynarodowej oraz Irakijczykom, którzy politycznie opowiedzieli się po stronie Iranu, że USA nie pozostają poza ich zasięgiem i nie mogą eliminować bezkarnie dowolnych osoby – mówi ekspert.
Maciej Szopa dodaje, że żołnierze stacjonujący w bazach wojskowych w rejonach konfliktów zbrojnych, w przypadku podobnych ataków jak te, które miały miejsce minionej nocy posiadają także środki prewencyjne, które mogą niwelować skutki nalotów.
– Jednym z takich elementów są np. radary pozwalające wykrywać ostrzał artyleryjski. Również polskie wojsko dysponuje podobnymi rozwiązaniami. Na podstawie wskazań takiego urządzenia ogłasza się alarm o nadchodzącym ostrzale, kiedy pociski są jeszcze w powietrzu, co umożliwia żołnierzom przedostanie się do schronów – wyjaśnia.
Ekspert przewiduje, że możliwe są trzy scenariusze dalszego rozwoju napiętej sytuacji na Bliskim Wschodzie, jednym z nich jest stan napięcia, utrzymujący się nawet kilka miesięcy czy lat.
– Drugą, niestety mniej prawdopodobną opcją jest zażegnanie konfliktu dzięki mediacji międzynarodowej. W trzeciej alternatywie możliwe jest natomiast zaostrzenie sytuacji i przerodzenie w otwarty regularny konflikt zbrojny, którego ani my, ani mało kto na świecie by sobie życzył – przewiduje Maciej Szopa.
Na wniosek prezydenta Andrzeja Dudy w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego zwołano posiedzenie dotyczące sytuacji na Bliskim Wschodzie, po irańskim ataku na amerykańskie bazy wojskowe w Iraku.