„Szalone nożyczki” – ta komedia bije rekordy popularności w kieleckim Teatrze imienia Stefana Żeromskiego. Wyreżyserował ją Jerzy Bończak. Pod koniec 2020 roku artysta ten powróci do stolicy Świętokrzyskiego i przygotuje kolejny spektakl.
„Szalone nożyczki” pojawiły się w repertuarze kieleckiego teatru w październiku 2018 roku i od razu skradły serca widzów. Bilety na to przedstawienie trzeba było kupować z dużym wyprzedzeniem. Po ponad roku wciąż jest grane przy pełnej publiczności.
Wyrazem sympatii widzów było także przyznanie „Nożyczkom” głównej nagrody w 27. Plebiscycie Publiczności „O Dziką Różę”.
Michał Kotański, dyrektor Teatru imienia Stefana Żeromskiego zapowiedział, że w 2020 roku Jerzy Bończak przygotuje dla kielczan kolejną interesującą sztukę.
– Wiemy już, że wróci do nas z dość ciekawą komedią Jerzy Bończak, który będzie reżyserował „Samych porządnych ludzi” – mówi.
Ta propozycja także ucieszy miłośników kryminałów, ale czy uda się jej pokonać hitowe „Szalone nożyczki”? Tego dowiemy się dopiero pod koniec tego roku, ponieważ to przedstawienie z kolejnego sezonu artystycznego.
Natomiast wciąż trwa obecny sezon, a przed nami, do czerwca jeszcze kilka premier. 21 grudnia na afisz trafił „Wiśniowy sad”, a jak dodał Michał Kotański, już niedługo próby rozpocznie Remigiusz Brzyk, który na scenę przeniesie „Schwarzcharakterki”.
– To będzie tekst pisany dla nas, a jego premiera odbędzie się w lutym. Później pojawi się Michał Siegoczyński, którego spektakl „Najmrodzki, czyli dawno temu w Gliwicach” objeżdża w tej chwili wszystkie festiwale w Polsce. U nas będzie reżyserował „Wiosenną bujność traw”, a na koniec Dan Jemmett i przedpremierowy w Polsce tekst „Quest fantasy”, więc jeszcze sporo wydarzy się w tym sezonie – podkreślił.
Szef kieleckiej sceny dramatycznej jest natomiast bardzo oszczędny z planami na kolejny sezon artystyczny. Na razie mówi tylko o planach związanych z Jerzym Bończakiem. Repertuar będzie uzależniony od remontu siedziby teatru przy ulicy Sienkiewicza. Według planów, do czerwca teatr ma działać jeszcze w obecnym miejscu, a później ma się przenieść do budowanej właśnie tymczasowej siedziby, w Wojewódzkim Domu Kultury.
– Wolę zaplanować mniej i ewentualnie dorzucić jakieś produkcje, niż wycofywać się z założonego programu – wyjaśnił dyrektor Michał Kotański.