Niepełnosprawni mieszkańcy Kielc nie ustają w żądaniach pilnego powołania swojego pełnomocnika w urzędzie miasta. Argumentują, że bez niego mają utrudnione życie, a wyzwaniem może być dla nich nawet przejście przez jezdnię. Jako przykład podają niedawno wyremontowane skrzyżowanie ulic Warszawskiej i Świętokrzyskiej.
Paweł Słowik z Polskiego Związku Niewidomych zwraca uwagę, że przy żadnym z przejść dla pieszych nie zostały zamontowane specjalne płyty dla niewidomych, informujące o zbliżaniu się do jezdni. To skrzyżowanie jest wyjątkowo niebezpieczne, a wielu niepełnosprawnych musi z niego korzystać, ze względu na znajdujące się w pobliżu ważne instytucje, m.in. siedzibę kieleckiego oddziału Polskiego Związku Niewidomych czy MOPR-u.
– Pełnomocnik osób niepełnosprawnych jest potrzebny, choćby po to, aby dopilnować przestrzegania przez miasto standardów dotyczących poruszania się po mieście. Tego typu spraw jest o wiele więcej – mówi Paweł Słowik.
Jako inny przykład podaje stan nawierzchni ulicy Sienkiewicza, którym mimo niedawnego odrestaurowania, miejscami ciężko się poruszać nie tylko osobom na wózkach czy o lasce, ale nawet w pełni zdrowym.
Mimo postulatów środowiska, Bogdan Wenta nie spieszy się z powołaniem pełnomocnika. Rzecznik prezydenta Tomasz Porębski po raz kolejny zapowiada, że taka osoba zostanie wskazana dopiero po powołaniu na nową kadencję Powiatowej Społecznej Rady do Spraw Osób Niepełnosprawnych.
Ma to nastąpić najwcześniej w lutym. Kielce nie mają pełnomocnika do spraw osób niepełnosprawnych od 2017 roku, czyli od śmierci Anny Sowy.