Rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata – to już prawomocny wyrok w sprawie Roberta K., ratownika wodnego. Odpowiadał on za to, że nieumyślnie naraził 28-letniego mężczyznę na niebezpieczeństwo utraty życia. Zdaniem sądu ratownik niewystarczająco nadzorował basen, z którego korzystał pokrzywdzony, w wyniku czego doszło do tragedii.
– On był gwarantem tego, że osoby będące na basenie są bezpieczne – uzasadniał wyrok sądu I instancji sędzia Łukasz Sadkowski, przewodniczący składu sędziowskiego.
Do tragedii, w której ucierpiał młody mężczyzna, doszło 13 listopada 2017 roku w pływalni przy ulicy Marszałkowskiej w Kielcach. Pokrzywdzony został znaleziony na dnie basenu przez osoby, które przyszły na basen. Robert K. przebywał wówczas w dyżurce. 28-letni mężczyzna przeżył, ale jest terminalny chory.
Zarzuty w tej sprawie usłyszał także drugi ratownik – Sławomir J., który tego dnia był w pracy. Został on jednak uniewinniony. W czasie, kiedy doszło do tragedii, był w łazience. W pierwszej instancji sędzia Łukasz Sadkowski tłumaczył, że kiedy wychodził do toalety na basenie, nic nadzwyczajnego się nie działo, a ponadto przekazał swoje powinności drugiemu pracownikowi. Jak wynika z opinii biegłego, na tym basenie wystarczył dyżur jednego ratownika.
Sprawa trafiła do sądu II instancji. Tomasz Szymański, rzecznik instytucji poinformował, że dziś utrzymano w mocy decyzję kieleckiego sądu.