Nadleśnictwo Ostrowiec Świętokrzyski protestuje przeciwko przypisywaniu tej instytucji odpowiedzialności za przedostawanie się do mieszkańców pobliskich miejscowości fetoru z zakładu utylizacji odpadów w Janiku.
Przedstawiciele zakładu twierdzą, że dzieje się tak, ponieważ leśnicy wycięli drzewa oddzielające domy od firmy utylizacyjnej. Nadleśnictwo twierdzi jednak, że to nie brak drzew, a technologia stosowana na wysypisku jest prawdopodobnie odpowiedzialna za fetor.
Jacek Sobolak, starszy specjalista służby leśnej przekonuje, że żadna bariera naturalna nie została naruszona, poza tym nic mu nie wiadomo o tym, aby w planie wysypiska zostały uwzględnione takie bariery.
– To jest wina technologii. Unieszkodliwianie odpadów polega na ich zakopywaniu w ziemi – twierdzi Jacek Sobolak.
Leśnicy opierają całość gospodarki na dziesięcioletnim Planie Urządzania Lasu, który sporządzony jest przez niezależną firmę. Projekt był przez miesiąc wyłożony np. w urzędach gmin czy w nadleśnictwie. Jacek Sobolak informuje, że ZUO Janik żadnych uwag nie wniósł.
– Plan zawiera szczegółowe wskazówki gospodarcze, co w danym miejscu przez najbliższe 10 lat będziemy robić – informuje.
Dodaje, że to głównie informacje dotyczące wycinek i nasadzeń. Podane są także terminy, aby wszystkie czynności nie skupiły się na raz w jednym czasie i miejscu.
Michał Wypchło, leśniczy leśnictwa Janik, na podstawie map zawierających informacje o drzewostanie i zaplanowanych cięciach informuje, że na tym terenie nie ma otwartej przestrzeni w drzewostanie, przez którą uciążliwe zapachy mogłyby się przedostawać.
– Nie ma nigdzie zrębów zupełnych, jedynie są rębnie częściowe – wyjaśnia leśniczy.
Obowiązkiem leśników po wycięciu starych drzew jest zasadzenie nowych tego samego gatunku. Michał Wypchło uważa, że nieprzyjemny zapach do wiosek przedostaje się ponad koroną drzew.
ZUO Janik zapewnia, że podejmuje wszelkie działania, aby zredukować wydobywanie się z zakładu przykrego zapachu.