W najbliższą niedzielę w Bałtowie odbędzie się referendum w sprawie odwołania rady gminy. To pierwszy taki przypadek w Polsce. W bałtowskiej radzie jest 15 radnych, w tym 11 należy do klubu Przełom Bałtowski, który jest opozycyjny wobec wójta.
Inicjatorami referendum było kilkunastu mieszkańców gminy, którzy twierdzą, że rada skupiła się na atakowaniu wójta, któremu najpierw do minimum obniżyła pensję, a potem wykorzystywała każdą okazję do walki z nim.
Aby referendum było ważne, głos musi oddać 1233 mieszkańców, czyli 3/5 osób, które uczestniczyło w ostatnich wyborach samorządowych. W związku z tym inicjatorzy zachęcają do udziału w referendum i wypowiedzenia się w sprawie odwołania rady. Jak informuje radny Henryk Cichocki wydano ulotkę, w której zawarte są ogólne informacje dotyczące referendum. Zapisana jest data, wyjaśniono również na czym polega głosowanie i jego skutki. Henryk Cichocki dodaje, że ulotka nikogo nie obraża i ma za zadanie zachęcić do udziału w głosowaniu.
Z kolei do nieuczestniczenia w referendum namawiają radni klubu Przełom Bałtowski. Szef klubu Jerzy Gierczak wyjaśnia, że jego zdaniem zachodzą wątpliwości co do przejrzystości referendum. Ustawa o referendum lokalnym nie daje bowiem możliwości, aby odwoływane gremium miało swoich przedstawicieli w komisjach referendalnych, a tylko wójt i inicjatorzy referendum. W tym przypadku wójt i inicjatorzy zgodzili się, aby oddać klubowi po jednym członku w każdej komisji. Jerzy Gierczak uważa, że to i tak zbyt mało.
- Strona przeciwna ma pięciu przedstawicieli – mówi Jerzy Gierczak i dodaje, że komisarz wyborczy dopuścił obecność obserwatorów społecznych.
Mieszkańcy gminy Bałtów uważają, że ludzie powinni pójść na referendum, bez względu na to, które pole na kartce chcą zaznaczyć. Uważają, że w demokratycznym kraju każdy ma prawo do wyrażenia swojej opinii. Jak mówią sołtysi, nie namawiają jak głosować, ale zachęcają do oddania głosu, jaki by nie był.
Referendum w Bałtowie odbędzie 24 listopada.