Dyrektor Wojewódzkiego Domu Kultury zawierał masowo umowy-zlecenia z pracownikami zatrudnionymi w instytucji, na wykonanie działań podobnych do tych, które były w zakresie ich obowiązków. Wykazał to audyt przeprowadzony w jednostce. Z jego szczegółami zapoznała się komisja edukacji, kultury i sportu sejmiku województwa.
Audyt trwał od 3 września do 8 listopada. Obejmował wybrane obszary działalności instytucji kultury, m.in. zawieranie umów z pracownikami, strukturę organizacyjną, czy organizację wybranych imprez i projektów kulturalnych.
– Okazało się, że w przypadku „Hubertusa Świętokrzyskiego”, dożynek prezydenckich w Spale i konkursu „Nasze Kulinarne Dziedzictwo Smaki Regionu”, na umowy zlecenia zatrudniano etatowych pracowników – informuje Małgorzata Łakomiec, przeprowadzająca audyt.
W każdym przypadku zadania grupy 5-6 pracowników pokrywały się z tymi, które wynikały z ich etatów. Audytorzy ustalili także, że z 4 pracownikami instytucji – magazynierem oraz 3 pracownikami gospodarczymi były zawierane co miesiąc umowy zlecenia na pracę w portierni w soboty, niedziele i święta.
Audyt wykazał także, że inne treści zawarte są w regulaminie, a inny jest stan faktyczny w instytucji. Dotyczy to między innymi wicedyrektorów instytucji. Według regulaminu było ich dwóch, podczas gdy taką funkcję pełniła tylko jedna osoba.
Magdalena Kusztal, dyrektor Departamentu Kultury i Dziedzictwa Narodowego w urzędzie marszałkowskim przyznała, że jest wstrząśnięta wynikami audytu. Podkreśliła, że dyrektor zamiast zawierać umowy-zlecenia mógł zastosować inne formy gospodarowania czasem pracowników, na przykład zaproponować godziny nadliczbowe, bądź zaproponować odbieranie wolnych dni.
– Nie wyobrażam też sobie, że księgowy, bądź zastępca głównego księgowego wielokrotnie zajmują się przy imprezach demontażem stoisk i pobierają za to pieniądze – mówi Magdalena Kusztal.
Za takie działania, według raportu, główny księgowy otrzymał nieco ponad 2 tys. zł wynagrodzenia w ramach umowy-zlecenie. Audytorzy zwrócili też uwagę na dodatki specjalne pracowników. W niektórych przypadkach przekraczały 40 proc. zasadniczego wynagrodzenia.
Dyrektor WDK Jarosław Machnicki zapewnia, że odniesie się do wyników audytu. Przyznał, że statut i regulamin instytucji wymagają aktualizacji. Przekonuje także, że zakres obowiązków, na jakie zatrudniał dodatkowo pracowników, różnił się od ich etatowej pracy.
– Moi pracownicy w tym czasie byli na zwolnieniach chorobowych łącznie około 2000 dni, nadliczbowych godzin wykonali ponad 1000 dni – podkreśla.
Uznał, że gdyby nie proponował umów-zleceń, nie miałby ludzi do pracy, bo załoga odbierałaby sobie dni wolne. Podkreślił także, że zatrudnienie pracowników do obsługi portierni było tańszym rozwiązaniem, niż gdyby zlecił to zadanie firmie zewnętrznej.
Na udzielenie formalnych wyjaśnień dyrektor ma 14 dni.