W foyer Starachowickiego Centrum Kultury otworzona została wystawa fotografii poświęcona Tadeuszowi Biliczowi, ogrodnikowi Starachowic. Przez lata dbał o tereny zielone w mieście.
Tadeusz Bilicz, lwowiak, którego koleje losu po wojnie rzuciły do Starachowic, ukwiecał skwery. Anna Bilicz-Romańska, jego najmłodsza córka, wspomina ojca jako wspaniałego człowieka i pasjonata kwiatów. Szczególnie lubił kaktusy, fascynowały go rośliny tropikalne, przy swoim domu postawił szklarnie, w których hodował różne odmiany roślin. Jak na tamte czasy udawało mu się prowadzić prywatne przedsiębiorstwo i zatrudniać siedem osób. Najtrudniej było o palaczy, bo cieplarniane kwiaty potrzebowały stałej temperatury, również w zimie.
Trwały ślad po Tadeuszu Biliczu to skwery, rabaty, a przede wszystkim charakterystyczne dla miasta dywany kwietne. Najpiękniejszy był ten przed Starachowickim Centrum Kultury. Anna Bilicz-Romańska wspomina, że było to miejsce spotkań, randek i wypoczynku.
Andrzej Gorzkowski, wnuk Tadeusza Bilicza, dobierał zdjęcia na wystawę, jak mówi to świadectwo czasów, kiedy miasto błyskawicznie się rozrastało. Na większości wybranych zdjęć upamiętniony został sam „ogrodnik Starachowic”, ale można także zobaczyć etapy powstawania założeń ogrodowych i wnętrze jego szklarni.
Wystawa jest częścią projektu „Budowaliśmy samochody” realizowanego przez SCK, Narodowy Instytut Architektury i Urbanistyki w Warszawie we współpracy z Urzędem Miasta w Starachowicach. Będzie ją można oglądać jeszcze przez trzy tygodnie.