Widowisko nagrodzone kilkuminutową owacją na stojąco. Ponadczasowa muzyka i wciąż aktualny tekst. Kantata „Widma” w piątkowy wieczór zainaugurowała główne obchody Roku Stanisława Moniuszki w Filharmonii Świętokrzyskiej. Było to pierwsze wykonanie tego dzieła w Kielcach.
„Widma” to kantata pióra Stanisława Moniuszki oparta na drugiej części „Dziadów” Adama Mickiewicza. Jako widowisko została wystawiona dwa lata temu w Narodowym Forum Muzyki we Wrocławiu.
W pokazanej w Kielcach wersji koncertowej wystąpili śpiewacy: Aldona Bartnik, Jarosław Bręk, Jerzy Butryn, Bogdan Makal, Chór Narodowego Forum Muzyki we Wrocławiu oraz Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Świętokrzyskiej pod kierownictwem Andrzeja Kosendiaka. W tym muzyczno-poetyckim wydarzeniu udział wzięli także znakomici aktorzy: Jan Nowicki, Mariusz Bonaszewski oraz pochodzący z Kielc aktor młodego pokolenia, Paweł Janyst. Dla kielczanina był to pierwszy zawodowy występ przed rodzimą publicznością. Nie ukrywał, że z związku z tym towarzyszyły mu dodatkowe wrażenia.
– Na widowni miałem rodziców, dziadka, ale też wychowawczynię z liceum (I Liceum Ogólnokształcące imienia Stefana Żeromskiego w Kielcach – przyp.red.), która uczyła mnie języka polskiego, więc te wszystkie emocje wróciły – wspominał.
Z kantatą „Widma” jest związany od 2017 roku. Zaznaczył, że tekst mickiewiczowskich „Dziadów” ciągle jest aktualny.
– Niedawno mieliśmy czas zaduszny, jeszcze świecą się znicze na cmentarzu, które paliliśmy i zwłaszcza teraz warto pamiętać o śmierci i zastanowić się, co jest po drugiej stronie. To widowisko pozwala na refleksję, na którą każdy z nas powinien sobie pozwolić, więc zapraszam przy kolejnej okazji na „Widma” – zachęcał Paweł Janyst.
Publiczność była pod wrażeniem kantaty, czego wyrazem była trwająca kilka minut owacja na stojąco, jaka rozległa się po zakończeniu występu. Ojciec Marian Puchała, superior klasztoru na Świętym Krzyżu, który oglądał spektakl, stwierdził że to ponadczasowy tekst i wspaniałe przesłanie wielkich twórców: Adama Mickiewicza i Stanisława Moniuszki. Zauważył, że kielecka publiczność miała okazję zobaczyć „Widma” w wyjątkowym czasie.
– W okresie między pierwszym i drugim listopada, kiedy w szczególny sposób wspominamy wszystkich zmarłych, dusze krążące w czyśćcu i te, które chcą się dostać do nieba, a w przededniu Święta Niepodległości, zmartwychwstania naszej Ojczyzny. Myślę, że to piękny akcent – zaznaczył.
Kantata „Widma” Stanisława Moniuszki przybliża też dzieło Adama Mickiewicza. Wykonanie, które obejrzeli kielczanie, pokazało że „Dziady” są ciekawym tekstem, o czym mówili Weronika i Radek.
– Interesujący koncert. Inaczej odbiera się te treści pokazane tu na scenie, niż podczas czytania – powiedzieli.
Kolejne spotkanie z twórczością Stanisława Moniuszki we wtorek, 12 listopada. O godzinie 18.30, w sali kameralnej Filharmonii Świętokrzyskiej rozpocznie się inscenizowany koncert, zatytułowany „Dróżki pana Moniuszki”. Przedstawienie powstało w oparciu o fragmenty komedii Aleksandra Fredry oraz wierszy Adama Mickiewicza, Adama Asnyka i Bolesława Leśmiana. Teksty o dużej dawce humoru tworzą zabawną opowieść o relacjach damsko-męskich. Wystąpią: Bernadetta Grabias – mezzosopran, Mariusz Siudziński – aktor oraz Michał Grabias – pianista.
Natomiast jeszcze w piątkowy wieczór, przed rozpoczęciem kantaty „Widma” wojewoda świętokrzyski Agata Wojtyszek uhonorowała pracowników Filharmonii Świętokrzyskiej. Za wzorowe, wyjątkowo sumienne wykonywanie obowiązków wynikających z pracy zawodowej, Złoty Medal za Długoletnią Służbę otrzymali: Sylwester Furmańczyk i Mirosław Rubak. Srebrny Medal trafił do: Doroty Bałagi, Małgorzaty Goncerzewicz-Mendery, Dariusza Kozłowskiego, Agnieszki Mróz, Janusza Pietrzyka i Ludmiły Worobec-Witek. Z kolei Brązowy Medal powędrował do Marii Cywickiej i Anny Lenckowskiej.
Cztery osoby otrzymały odznaki honorowe Zasłużony dla Kultury Polskiej, przyznawane przez Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Były to: Ewa Dobrowolska, Magdalena Lisowska, Iwona Musik i Piotr Robak.
Grająca na co dzień na altówce Magdalena Lisowska przyznała, że odznaka jest dla niej niespodziewanym zaszczytem i wyróżnieniem, potwierdzeniem tego, że to, co kocha robić, ma sens.
– Zawsze jest to radosna i satysfakcjonująca chwila, bo nie ukrywam, że choć wspaniały, jest to też ciężki zawód, wymaga wielu wyrzeczeń, dość egoistyczny, bo dużo czasu, zaangażowania trzeba mu poświecić, a to wszystko najczęściej odbywa się kosztem czasu spędzonego z rodziną – wyjaśniła.