Sprawa składowiska odpadów w Fałkowie wywołała ogromne emocje na nadzwyczajnej sesji Rady Gminy. Oprócz przedstawicieli służb ochrony środowiska w sali obrad pojawił się również właściciel firmy, która składuje i przetwarza tam śmieci.
Waldemar Wach, zastępca wojewódzkiego inspektora ochrony środowiska w Kielcach poinformował radnych, że kontrolerzy sprawdzali zakład przez ponad miesiąc i wykazali wiele nieprawidłowości. W jego opinii nie było innego wyjścia, niż zakaz gromadzenia nowych śmieci.
– W końcowych dniach października otrzymaliśmy wyniki badań głównego inspektora ochrony środowiska, z których wynika, że w ściekach przedostających się do gleby są zanieczyszczenia i to w takich stężeniach, które nie powinny być dozwolone do wprowadzenia do środowiska – mówi. Jak dodaje Waldemar Wach, szósty pożar składowiska przyspieszył decyzję o ograniczeniu działalności.
Robert Pach, prezes Polskich Odpadów Komunalnych skarżył się, że inspekcja ochrony środowiska zakazując mu składowania odpadów, może doprowadzić do zamknięcia działalności. Jak mówił, firma ma wiele umów z dostawcami, które zmuszają ją do odbierania odpadów, a w związku z tym niewywiązanie się z kontraktów spowoduje upadłość zakładu. Twierdzi, że w takiej sytuacji hałdy zostaną nieprzerobione, a problem nie zostanie rozwiązany.
Piotr Gonerka, przewodniczący Rady Gminy przekonuje, że zgromadzona ilość odpadów wystarczy na długi czas funkcjonowania zakładu.
– Te odpady, które ma wystarczą na pół roku działalności. Jeśli tylko będzie miał umowy z cementowniami, które będą odbierać paliwo z odpadów, to surowca mu wystarczy – mówi.
Ostatecznie właściciel zakładu zadeklarował, że w ciągu 3-4 miesięcy przerobi zgromadzone odpady. Radni mają jednak wątpliwości, czy nie będą to kolejne czcze obietnice.