To prawdopodobnie koniec kłopotów osób mieszkających w sąsiedztwie kopalni Bolechowice w gminie Sitkówka-Nowiny, a jednocześnie koniec samego zakładu. Kopalnia straciła koncesję na eksploatację złóż, natomiast we wrześniu Okręgowy Urząd Górniczy w Kielcach wygasił kolejne pozwolenia umożliwiające działalność firmy wydobywczej. Okoliczni mieszkańcy twierdzą jednak, że w zakładzie wciąż trwają prace.
– Z kopalnią mamy problem od wielu lat. Jest okropne zapylenie i huk – mówią mieszkańcy. Dodają, że mimo cofnięcia koncesji, właściciel w dalszym ciągu prowadzi prace i cały czas jeżdżą samochody z kruszywem.
– Koncesja została cofnięta przez Urząd Marszałkowski Województwa Świętokrzyskiego w kwietniu bieżącego roku. Powodem było nieprzestrzeganie przez zakład warunków koncesji – tłumaczy Marcin Barzycki z oddziału geologii w urzędzie.
– Złoże Bolechowice jest dwudzielne. Północny pakiet budują wapienie bloczne, które powinny być eksploatowane na bloki. Natomiast południowy pakiet to wapienie, które powinny być wydobywane na kruszywo łamane. Tymczasem przedsiębiorca eksploatował północną partię złoża tak, jak południową, na kruszywo łamane, przez co naruszył warunki koncesji – wyjaśnia urzędnik.
Kopalnia odwołała się od tej decyzji do Ministerstwa Środowiska, które podtrzymało decyzję urzędu marszałkowskiego. W ostatnim czasie kopalni cofnięto kolejne pozwolenia. Okręgowy Urząd Górniczy w Kielcach stwierdził wygaśnięcie planu ruchu górniczego.
– Kopalnia nie może obecnie prowadzić działalności, ale z wizji lokalnych prowadzonych przez Okręgowy Urząd Górniczy wynika, że firma do końca września nie zastosowała się do wydanych decyzji – informuje dyrektor instytucji, Marzena Rabiasz.
– Podjęliśmy interwencję po informacji uzyskanej od mieszańców Bolechowic. Ostatnią wizję przeprowadziliśmy 31 października i wtedy na terenie zakładu nie były prowadzone żadne roboty. Byliśmy tam też wcześniej, w sierpniu i 11 września. Wtedy prace były prowadzone, mimo cofnięcia koncesji – zaznacza.
Dyrektor dodaje, że otrzymała od firmy pismo, które wskazuje, że 25 września ruch w kopalni został wstrzymany. Potwierdziła to firma strzałowa, która kilka dni wcześniej zakończyła roboty polegające na wydobywaniu kopaliny. Dodaje także, że cofnięcie koncesji wymusza likwidację zakładu i w tej chwili prowadzone są działania zmierzające do takiego finału.
Właściciele kopalni nie składają broni. Zaskarżyli decyzję ministerstwa do Sądu Administracyjnego w Warszawie. Ponadto złożyli odwołanie do Wyższego Urzędu Górniczego.
Jan Kowalski, dyrektor kopalni, utrzymuje, że eksploatacja złóż została wstrzymana, a na terenie zakładu prowadzone są jedynie prace porządkowe. Sprawy nie chce szerzej komentować, ale podkreśla, że decyzja o cofnięciu koncesji jest krzywdząca, bo kopalnia istnieje od XVII wieku i to nie ona zbliżyła się do ludzi, lecz ludzie do niej. Wskazuje także, że badania hałasu i zapylenia wykonane przez Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska w Kielcach nie wykazały przekroczeń norm.