Wszystkie służby w pełnej gotowości, a prezydent Bogdan Wenta zwołuje sztab kryzysowy. Wszystko po to, by obronić mieszkańców przed dzikami, które zaczynają opanowywać miasto. Według sygnałów docierających do urzędników zwierzęta widziane były już na ulicach Warszawskiej i Żelaznogórskiej.
W komunikacie wydanym po obradach sztabu prezydent miasta mówi, że w grę wchodzi bezpieczeństwo i spokój kielczan, dlatego nie wolno bagatelizować sytuacji.
– Podejmujemy stosowne kroki, w pełnym porozumieniu ze służbami posiadającymi kompleksową wiedzę w tym zakresie, aby jak najszybciej zwiększyć poczucie bezpieczeństwa mieszkańców – podkreśla Wenta.
Zdziwiony alarmem jest radny Marcin Stępniewski z Prawa i Sprawiedliwości. Jego zdaniem ogłaszanie kryzysu i powoływanie sztabu z powodu błahostki niepotrzebnie zajmuje czas wyspecjalizowanym służbom. Radny przyznaje, że od dawna słyszy informacje o dzikich zwierzętach widywanych na obrzeżach miasta, ale sprawa powinna być rozwiązana działaniami administracyjnymi. Wystarczy wynająć specjalistyczną firmę i wyłapać dziki.
Obrady sztabu kryzysowego w sumie przyniosły podobny wniosek. Uczestnicy alarmowego spotkania zgodnie uznali, że najlepszym sposobem rozwiązania problemu jest odławianie. Miejscy urzędnicy, z polecenia prezydenta, natychmiast podjęli antykryzysowe działania. Wystosowali zapytania ofertowe do firm, które na co dzień zajmują się takimi sprawami.
W sprawie niespodziewanego ataku dzików, prezydentowi doradzali dziś przedstawiciele Biura Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego, urzędnicy z Wydziału Gospodarki Komunalnej i Środowiska, Wojewódzki i Powiatowy Lekarze Weterynarii, specjaliści Świętokrzyskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego, zarządu okręgowego Polskiego Związku Łowiectwa, Straży Miejskiej oraz Komendy Miejskiej Policji w Kielcach.