O tej zbrodni mówiła cała Polska. 21 września 2007 roku z rąk pseudokibica Wisły Kraków zginął kielczanin Karol Piróg. Piotr K. za ten czyn odsiaduje w więzieniu 25 lat.
– Okazał brak poszanowania dla życia ludzkiego, wręcz jego pogardę. Tylko z powodu tego, że ktoś kibicuje innej drużynie – mówił w sądzie I instancji sędzia Łukasz Sadkowski.
Do zabójstwa Karola, kibica kieleckiego klubu doszło po meczu Korony z Legią. Oprócz warszawskich kibiców, do Kielc przyjechali także kibice Wisły Kraków. Mieli jeden cel – ukraść kolejną żółto-czerwoną flagę. Tym samym chcieli powtórzyć swój „sukces” sprzed kilku miesięcy. Chodziło o to, aby poniżyć kibiców z Kielc w oczach fanów Wisły.
Tym razem akcja nie poszła tak sprawnie. Kibic, który był właścicielem flagi zorientował się, że jest śledzony przez osoby z Krakowa i poinformował o tym swoich znajomych, którzy dwoma samochodami przyjechali na Aleję Solidarności. Przy budynku Exbudu spotkały się dwie drużyny. W pewnym momencie fani kieleckiego klubu zaczęli się wycofywać, ponieważ zauważyli u rywali niebezpieczne przedmioty. Jak relacjonowali w czasie procesu, jeden z nich krzyknął, że przeciwnicy trzymają w rękach kije i trzonki od siekier. Kibice Korony próbowali schować się w zaparkowanych nieopodal autach, ale Piotr K. zadał przez niedomkniętą szybę śmiertelny cios Karolowi Pirógowi. Chłopak zmarł po przewiezieniu do szpitala.
Zbrodnia odbiła się głośnym echem w całym kraju, a rodzina Karola nie mogła pogodzić się ze śmiercią najbliższej osoby. Ojciec, który przed zdarzeniem nie miał problemów ze zdrowiem, po zbrodni pozostawał pod stałą opieką lekarzy specjalistów. W sądzie potwierdził to brat Karola Piróga.
– Mój tata już nie jest tym samym człowiekiem. Wcześniej tętnił życiem, miał swoje hobby – grę na gitarze. Po śmierci mojego brata wszystko się zmieniło – mówił.
Po zabójstwie sprawca zniknął, jakby zapadł się pod ziemię. Jak się później okazało, wyjechał do Anglii, aby zacząć nowe życie. Tam pracował w barze i wiódł na pozór normalne życie. W czasie śledztwa twierdził, że postanowił wyjechać do Wielkiej Brytanii w strachu przed kibicami Korony. Śledczy poszukiwali go 8 lat. Wydano za nim nawet Europejski Nakaz Aresztowania.
Kiedy już mężczyzna został ujęty media informowały o skandalu związanym z jego zatrzymaniem. W wyniku błędów proceduralnych Piotr K. wyszedł na wolność. Chodziło między innymi o to, że mężczyzna powinien zostać niezwłocznie doprowadzony do sądu, aby można było go przesłuchać i ocenić, czy ma być zastosowany tymczasowy areszt. Tak się nie stało. W konsekwencji Piotr K. wyszedł na wolność i dopiero po interwencji prokuratury zdecydowano o jego powtórnym zatrzymaniu. W związku z tym sprawdzane były działania sędziego i prokuratora, którzy zajmowali się tą sprawą. Zdaniem zastępcy rzecznika dyscyplinarnego przy Sądzie Apelacyjnym w Krakowie, który zajmował się sprawą sędziego, nie doszło do rażącego naruszenia prawa i umorzono postępowanie. Z kolei prokurator został uznany za winnego tego, że przyczynił się do wypuszczenia na wolność Piotra K. Ostatecznie odstąpiono jednak od wymierzenia kary.
Niezależnie od tego sprawą kibica Wisły zajmował się Sąd Okręgowy w Kielcach. W kwietniu 2017 roku skazał Piotra K. na karę 25 lat pozbawienia wolności. Pozbawił też oskarżonego praw publicznych na 8 lat i nakazał zapłacenie 50 tys. zł zadośćuczynienia dla rodziny ofiary. Zdaniem sądu postawa Piotra K. wskazuje na brak poszanowania życia ludzkiego, a wręcz na jego pogardę.
– A to tylko dlatego, że ktoś kibicuje innej drużynie piłkarskiej. Powód zupełnie irracjonalny, niezrozumiały również dla kibiców sportowych – uzasadniał sędzia Łukasz Sadkowski.
Za okoliczność łagodzącą uznano fakt, że Piotr K. w ostatnim słowie przeprosił rodzinę zmarłego Karola, a także to, że ukrywając się przed wymiarem sprawiedliwości nie dokonał kolejnych przestępstw.
– Przeprosiny są o kilka lat spóźnione. Sąd ma tego świadomość. Jednak zdaniem sądu są szczere. Nawet jeśli zgłoszone w celu poprawienia swojej sytuacji procesowej, to i tak nie można uznać, że kara dożywotniego pozbawienia wolności byłaby właściwa. Sąd przy analizie nie może zapominać o okolicznościach tego zdarzenia. Zarówno kibicie kieleccy, jak i krakowscy stanęli naprzeciw siebie. Te grupy nie miały zamiarów pokojowych – dodał.
Ten wyrok został utrzymany w mocy przez krakowski Sąd Apelacyjny.