Uroczystość Wszystkich Świętych jest dla nas wszystkich szczególnym dniem, ponieważ przypomina nam o naszym powszechnym powołaniu do świętości, które jest na mocy chrztu świętego – powiedział prymas Polski abp Wojciech Polak.
Dodał, że każdy ochrzczony jest wezwany przez Chrystusa do tego, żeby być świętym, jak święty jest sam Bóg.
– Kiedy myślimy o tym, to myślimy o realizacji tej świętości w codziennym życiu, czyli w życiu naszego powołania. Kiedy w tym dniu odczytujemy w kościołach Ewangelię błogosławieństw w „Kazaniu na Górze”, widzimy, że jest to przede wszystkim kierunek do realizacji świętości, drogę świętości, która prowadzi poprzez wypełnianie błogosławieństw Chrystusowego „Kazania na Górze” – podkreślił prymas.
Abp Polak wyjaśnił też, że dzień Wszystkich Świętych mówi nie tylko o kanonizowanych i oficjalnie ogłoszonych w Kościele, ale o wszystkich świętych, także tych, których nazywamy niekiedy „świętymi z sąsiedztwa”.
– Sądzę, że dzień Wszystkich Świętych jakoś szczególnie nas zachęca i pokazuje, że droga do świętości jest dla wszystkich możliwa – podkreślił prymas.
Wierni 1 listopada mają obowiązek uczestniczenia w mszy świętej. W kościołach odprawiane są uroczyste msze ku pamięci wszystkich świętych i osób, których życie było nacechowane świętością. W założeniu dzień ten ma przypominać o tym, że każdy wierny ma powołanie do świętości i że po śmierci może osiągnąć zbawienie.
W czasie mszy księża mają na sobie białe szaty liturgiczne. Symbolizują one radość i podkreślają podniosły nastrój. Po zakończonej liturgii kapłan wyprowadza procesję na cmentarz, gdzie odbywa się wspólna modlitwa nad grobami.
W Polsce jeszcze na początku XX wieku podczas uroczystości Wszystkich Świętych czcią otaczano żebraków i tzw. proszalnych dziadów siedzących zazwyczaj przed wejściem do kościołów i na cmentarzach. Na tę okazję gospodynie wypiekały małe chlebki zwane powałkami lub heretyczkami. Wypiekano tyle chlebków, ilu było zmarłych w rodzinie. Wręczając chlebki żebrakom, uważanym za osoby utrzymujące kontakt z zaświatami, proszono ich, aby modlili się za dusze zmarłych. W niektórych regionach Polski dawano żebrakom także kaszę, mięso i ser. Chlebek ofiarowywany był również księdzu, by modlił się w intencji dusz tych zmarłych, o których nikt nie pamiętał.
Wieczorem 1 listopada rodzina gromadziła się w domu na modlitwę w intencji zmarłych. Gospodynie na stole odświętnie przykrytym białym obrusem pozostawiały chlebki, aby zmarli „odwiedzający” dom nie odeszli głodni. Zwyczaj „karmienia zmarłych” wyrósł z tradycji przedchrześcijańskiej, gdy na grobach stawiano chleb, miód i kaszę. Często urządzano na cmentarzach lub w pobliskiej kaplicy uroczystości „dziadów”. Wywoływano dusze zmarłych, zastawiano jadłem stoły i śpiewano – uważając, że to przyniesie ulgę duszom.
Innym akcentem święta było palenie ognisk. Początkowo płonęły one na rozstajach dróg, wskazując kierunek wędrującym duszom, które przy ogniu mogły się ogrzać. Na przełomie XVI i XVII w. zaczęto palić ogień na grobach.
Obecnie na mogiłach i cmentarzach płoną znicze i świeczki, które są symbolem pamięci o zmarłych. Składamy też ofiary na tzw. wypominki, wypisując imiona zmarłych na kartkach, prosząc, by cały Kościół modlił się za nich.
Następnego dnia po Wszystkich Świętych (2 listopada) obchodzony jest dzień wspominania zmarłych (Dzień Zaduszny). Dla chrześcijan jest to dzień modlitw za wszystkich wierzących w Chrystusa, którzy odeszli już z tego świata, ale przebywają w czyśćcu i potrzebują naszej modlitwy, by mogli dostąpić zbawienia.