Wymowna cisza zakończyła spektakl „Zapiski z wygnania” w reżyserii Magdy Umer. Dopiero po krótkim milczeniu rozległy się brawa. Monodram w wykonaniu Krystyny Jandy był mocnym akcentem, wieńczącym 2. Kielecki Międzynarodowy Festiwal Teatralny w Kielcach.
„Zapiski z wygnania” powstały w oparciu o osobiste wspomnienia Sabiny Baral. Jednej z uczestniczek masowej emigracji osób pochodzenia żydowskiego w 1968 roku. Historię tę na język sceny zaadaptowały: reżyserka Magda Umer i aktorka Krystyna Janda. Spektakl miał premierę w marcu 2018 roku, w Teatrze Polonia w Warszawie.
Tym razem zobaczyła go kielecka publiczność. Krystyna Janda, wcielając się w rolę Sabiny, wspominała młodość we Wrocławiu oraz szybkie dorastanie w drodze do nowej, nieznanej ojczyzny z przystankami w Wiedniu i Rzymie. Opowiadała o niezrozumiałych szykanach, jakie w Polsce spotykały ludność żydowską, o utracie majątku, godności, intymnych pamiątek, ale też stracie miłości oraz bliskich. Przybliżając historię swojej rodziny nawiązała do okrucieństw II wojny światowej i „cudów przeżywania każdego kolejnego dnia”. Podzieliła się też emocjami, jakie towarzyszyły jej, kiedy po kilkudziesięciu latach wróciła do rodzinnego miasta.
Przedstawienie trwało 100 minut. Czas ten był wypełniony monologiem, chwilami przerywanym przez piosenki z epoki. Aktorce towarzyszył zespół Janusza Bogackiego. Na scenie, w ascetycznej scenografii stała Krystyna Janda, schowana za półprzezroczystym ekranem. Na nim, na wielkim zbliżeniu, pokazana była twarz artystki. Sprawiała wrażenie, jakby tę historię chciała opowiedzieć każdemu z widzów. Ale takie też jest przesłanie sztuki: mówić kolejnym pokoleniom o losach prześladowań, o tym, do czego mogą doprowadzić nienawiść i pogarda. Za Zofią Nałkowską można powtórzyć, że „ludzie ludziom zgotowali ten los”.
Na ekranie prezentowane były także archiwalne zdjęcia i filmy, dokumentujące wydarzenia z marca ’68, ale w finałowej odsłonie pokazany został współczesny obrazek, który skłania do zastanowienia. Dlatego właśnie, kiedy sztuka dobiegła końca, na widowni zapanowała cisza. Dopiero po niej pojawiły się głośne brawa.
Publiczność wychodziła poruszona. Pani Dorota mówiła, że spektakl daje dużo do myślenia. W podobnym tonie wypowiadała się pani Jadwiga:
– Jestem wstrząśnięta. Bardzo mocne przedstawienie. No i ta prawda historyczna – porażająca. Rok 1968 pokazany poprzez zapiski pani Sabiny Baral był naprawdę wstrząsający. Mocne zestawienie z finałem, to w jakiej obecnie jesteśmy rzeczywistości. No a gra pani Krystyny to jest klasa sama w sobie – podkreśliła.
Emocji nie kryła też Dorota Tworek, prezes Fundacji Nowa Przestrzeń Sztuki oraz właścicielka Hotelu Bristol Art & Spa w Busku-Zdroju. Przyznała, że podobną historię słyszała od swoich gości.
– Pani Dorota i pan Janek, którzy w 1968 roku zostali w bardzo podobny sposób wyrzuceni z naszego kraju. Teraz czułam się tak, jakbym słuchała ich opowieści, powtarzający się scenariusz. Także bardzo przeżyłam tę sztukę. A wykonanie pani Krystyny Jandy – znakomite – dodała.
Profesor Marek Ruszkowski z Uniwersytetu Jana Kochanowskiego zaznaczył, że w jego opinii był to spektakl bardzo dobrze zagrany, mądry, pouczający i dający do myślenia. Zwrócił uwagę na znaczenie takich świadectw.
– Pod każdym względem oceniam pozytywnie, choć oczywiście spektakl w wymowie smutny. Te przekazy indywidualne są bardzo cenne. Powinny być przekazywane z pokolenia na pokolenie. Są istotne nie tylko dla pamięci rodzinnej, ale także dla pamięci zbiorowej, bo nie jesteśmy w stanie oddać tragicznych losów tysięcy ludzi i dokładnie ich opisać, ani przeczytać, bo nasza pamięć, nasza percepcja są ograniczone, ale losy jednej osoby łatwiej nam przyswoić, zapamiętać – wyjaśnił.
Spektakl „Zapiski z wygrania” był ostatnią propozycją 2. Kieleckiego Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego w Kielcach. Wypełniło go pięć przedstawień z Polski i zagranicy – Hiszpanii i Słowenii.