Nawet 7 tys. zł – tyle mogli zarobić rekordziści na grzybobraniu w świętokrzyskich lasach. Jak informuje Edyta Nowicka, rzecznik prasowy Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Radomiu, mijający sezon grzybowy był dla wielu miłośników darów lasu bardzo udany.
– Grzybiarze w rozmowach z nami podkreślali, że jest do dla nich naprawdę dobry „biznes”. Łączyli przyjemne z pożytecznym, bo jednak zbieranie darów lasu to miła praca, ponieważ robimy to na świeżym powietrzu – zaznacza.
Edyta Nowicka podkreśla, że najczęściej w ten sposób dorabiają emeryci, renciści i osoby mieszkające w uboższych rejonach. Dodaje, że w tym roku w świętokrzyskich lasach najwięcej można było spotkać borowików szlachetnych.
– Największa cena w skupach była za tzw. białe borowiki, a więc te, które mają białe „rurki”. Tańsze były grzyby żółte pod spodem. Poza tym w regionie popularne są rydze. Natomiast z ciekawostek zaobserwowałam, że skupowane były kolczaki obłączaste, które w Świętokrzyskiem są jadane, natomiast w innych regionach raczej nie – dodaje.
Edyta Nowicka zaznaczyła, że sezon grzybowy to także czas wzmożonej pracy dla Straży Leśnej. Największym problemem podobnie jak w latach poprzednich był wjazd do lasu. Z tego powodu strażnicy wystawili wiele upomnień i mandatów.
Nowym trendem w tym roku było pojawienie się obcokrajowców zarabiających w Polsce na grzybobraniu.