Rodzice, mieszkańcy, ale i nauczyciele w gminie Michałów w powiecie pińczowskim nie zgadzają się na reorganizację funkcjonującej na jej terenie sieci szkół. Protestujący obawiają się, że to początek końca tych placówek.
Obecnie w gminie funkcjonują 4 zespoły placówek oświatowych złożone z ośmioklasowej szkoły podstawowej i przedszkola.
Jak czytamy w uzasadnieniu uchwały intencyjnej, która ma trafić w najbliższy poniedziałek pod obrady radnych, reorganizacja będzie polegać na utworzeniu na terenie gminy jedynie dwóch zespołów placówek oświatowych – w Michałowie i Węchadłowie. Z kolei rada zamierza przekształcić szkoły, jak dotąd placówki ośmioklasowe w Sędowicach i Górach w szkoły filialne o strukturze organizacyjnej I-III. W efekcie dzieci z miejscowości Góry z klas 4-8 będą uczęszczać do szkoły w Węchadłowie, zaś uczniowie z Sędowic będą dowożeni do Michałowa. Zgodnie z ustawą miałoby się to stać od 1 września przyszłego roku. Podobny schemat dotyczy przedszkoli.
Edyta Strączkiewicz, mama dwojga dzieci uczęszczających do placówki w Górach, przewodnicząca rady rodziców podkreśla, że obecnie około 80 dzieci uczy się w szkole w miejscowości Góry, tyle samo w Sędowicach. W wyniku przekształcenia większość dzieci opuści mury placówki. Wówczas zmniejszy się subwencja oświatowa, a samorządu gminy nie będzie stać na utrzymanie szkół. Dojdzie do jej likwidacji.
– Nie chcemy tego przekształcenia. Nie widzimy potrzeby. Jest dużo dzieci. Nauczyciele, jak i dyrekcja są zadowoleni. Ponadto trzeba podkreślić, że samo przekształcenie będzie się wiązało z redukcją etatów pracowników szkoły. Obawiamy się, że dużo osób straci pracę – dodaje.
Michał Klamiński, radny gminy Michałów, a także rodzic dziecka uczęszczającego do szkoły w Sędowicach podkreśla, że przekształcenie to jest pierwszy krok do naturalnej śmierci tych placówek. Nie zgadza się z opinią zawartą w projekcie uchwały, że szkoły w Górach, jak i Sędowicach są „starymi wiejskimi szkołami”. Według niego argumenty przedstawione w uzasadnieniu „są z nieba”. Jak mówi, rada popełnia błąd. Komfort nauki nie będzie taki jak dotychczas.
– W średniowieczu chodziło się z izby do izby, a w Michałowie się chodzi z klasy do klasy, przez klasy. Radni twierdzą, że szukają oszczędności. A w uzasadnieniu czytamy, że to dla dobra społecznego. 50 proc. gminy ma być przewożone gdziekolwiek indziej, niż tam, gdzie dzieci chcą chodzić i chodzą – zaznacza.
Zaniepokojeni są również pracownicy szkół. Zarówno Renata Pasek, pełniąca obowiązki dyrektora placówki w Sędowicach, jak i Katarzyna Drogosz, dyrektor ZPO Góry podkreślają, że obydwie instytucje są dobrze wyposażone, a klasopracownie są wyremontowane. Ponadto dzieci czują się bezpiecznie. Jest indywidualny kontakt. Znana jest także sytuacja materialna, rodzinna. Jak zaznaczają, dzieci uczą się w swojej macierzystej szkole, wśród rówieśników i na miejscu. Dodają, że krzywdzące jest dla nich stwierdzenie, że tylko szkoły w Michałowie i Węchadłowie zatrudniają samych specjalistów.
– Mamy deklarację rodziców, którzy twierdzą, że w momencie reorganizacji bądź likwidacji, nie dadzą dzieci do tych placówek, które sugeruje projekt uchwały – zaznaczają.
Jak informuje Mirosław Walasek, wójt gminy Michałów, prowadzenie tak dużej liczby placówek oświatowych w gminie wiejskiej przy stale spadającej liczbie jej mieszkańców generuje bardzo duże koszty i stanowi poważne obciążenie budżetu.
– Jest niż demograficzny i dzieci nie ma na cztery szkoły, nawet na trzy placówki. Taka jest sytuacja, wymóg czasu. Nie wystarcza subwencji szczególnie na wynagrodzenia nauczycieli – mówi wójt.
Decyzję o przyszłości szkół w Górach i Sędowicach rada gminy podejmie 28 października podczas sesji.