Piotr Pierzchała z Korony doznał groźnej kontuzji w trakcie sobotniego meczu PKO Ekstraklasy z Wisłą Płock. 20–letni wychowanek kieleckiego klubu ma uszkodzoną łąkotkę w kolanie i będzie musiał przejść operację. Jeśli potwierdzi się czarny scenariusz, to jego przerwa w grze może potrwać nawet kilka miesięcy.
To spory problem dla trenera „żółto – czerwonych” Mirosława Smyły, który stawiał na Piotra Pierzchałę. Piłkarz nieźle radził sobie na pozycji stopera i wypełniał przepis o konieczności wystawiania w meczach ekstraklasy młodzieżowca.
– Szkoda, że Piotrek wypadł ze składu, bo liczyłem na niego. Po pierwsze, to młodzieżowiec, ale oprócz tego, może poza słabszym meczem z ŁKS, grał bardzo równo i nie można było mu nic zarzucić. Tak to jednak jest w piłce, chłopak po tej kontuzji musi się szybko podnieść i wrócić do treningu. Natomiast mamy taką zasadę, że jeżeli ten uraz będzie można wyleczyć trwale, ale będzie potrzeba na to więcej czasu, to idziemy w tym kierunku, bo zdrowie jest najważniejsze – stwierdził Mirosław Smyła.
Kielecki szkoleniowiec będzie musiał postawić na młodzieżowców występujących na prawej stronie obrony. W ostatnich meczach grał na tej pozycji 21-letni Grzegorz Szymusik, ale jest jeszcze jego rówieśnik Mateusz Spychała.
– Pierzchała był naszym „asem na boisku”, który jako młodzieżowiec wypełniał ten obowiązek, oprócz tego radził sobie także pod względem piłkarskim. Mamy też dwóch młodych zawodników na prawej obronie, rywalizują ze sobą, więc okaże się, który z nich zagra. Tę pozycję trzeba zapełnić, więc jeden z nich na pewno wystąpi – dodał szkoleniowiec kieleckiego zespołu.
Być może Mirosław Smyła sięgnie po któregoś z mistrzów Polski juniorów. Szkoleniowiec Korony oglądał środowy mecz młodzieżowej Ligi Mistrzów z Realem Saragossa i nie ukrywa, że kilku zdolnych piłkarzy jest w kręgu jego zainteresowań.