Rodzice dzieci z Przedszkola Samorządowego nr 39 w Kielcach nie chcą połączenia placówki ze znajdującą się tuż obok Szkołą Podstawową nr 32 w Kielcach. Do takiej fuzji ma dojść w przyszłym roku.
Władze miasta zdecydowały się na utworzenie Zespołu Szkolno-Przedszkolnego ze względu na oszczędności, które mają wynieść według szacunków 250 tys. złotych rocznie. Obie placówki mieszczą się tuż obok siebie i jak argumentował Marcin Różycki, zastępca prezydenta Kielc – nie ma sensu dublować etatów, jeżeli zarządzaniem placówki może zająć się jeden dyrektor. W lipcu decyzję władz zaakceptowali radni.
Jednak przedstawiciele Rady Rodziców nie mogą się pogodzić tą decyzją. Przygotowali pismo, w którym wyliczają wady takiej fuzji. Jak mówi Olga Dąbrowska-Cendrowska, przedstawiciel Rady Rodziców w przedszkolu, dzieci na takim połączeniu stracą.
– Największe obawy są związane z posiłkami. W przedszkolu kuchnia świetnie funkcjonuje, dzieci mają pyszne obiady, ale też śniadania i podwieczorki. Tymczasem przepisy Ministerstwa Zdrowia ustalają inne normy posiłków dla dzieci ze szkoły podstawowej i przedszkolaków. Boimy się, że kuchnia w przedszkolu zostanie zlikwidowana i jakość posiłków spadnie – mówi Olga Dąbrowska-Cendrowska.
Marcin Różycki odpowiada, że połączenie jest już przesądzona.
– Uchwała została podjęta ze względu na oszczędności. Poza tym połączenie placówek poprawi organizację pracy. Jakość posiłków nie spadnie – zapewnia Marcin Różycki.
Zdaniem Marcina Stępniewskiego, radnego z Komisji Edukacji i Kultury Rady Miasta, połączenie szkoły i przedszkola to dobre rozwiązanie.
– W naszym województwie funkcjonują już takie zespoły i świetnie sobie radzą. Rozumiem obawy rodziców, ale uważam, że takie połączenie jest potrzebne – twierdzi radny.
Marcin Stępniewski podkreśla, że władze Kielc obiecały, że nikt nie straci pracy. Część osób z dublujących się stanowisk odejdzie na emeryturę, a pozostali znajdą zatrudnienie w innych miejskich instytucjach.