Zapowiedź budowy kolejnych czterech kilometrów ścieżek rowerowych w Kielcach to dobra wiadomość dla cyklistów. Gorzej brzmi kwota, którą trzeba będzie za nie zapłacić. Trasy mają kosztować łącznie 13 mln zł. Oznacza to, że koszt tysiąca metrów ścieżki, to ponad 3,2 mln zł. Urzędnicy tłumaczą, że tak wysokie koszty, to wynik cen na rynku budowlanym, ale to nie satysfakcjonuje radnych.
Jarosław Karyś, szef klubu Prawa i Sprawiedliwości w kieleckiej Radzie Miasta jest zaskoczony wyliczeniami urzędników.
– 13 milionów to naprawdę bardzo dużo. To jest jedna z najwyższych cen w Polsce. Myślę, że taką ścieżkę można wybudować za milion złotych z groszami. Będziemy musieli tę sprawę dokładnie zbadać – dodaje Jarosław Karyś.
Tomasz Zboch, pełnomocnik prezydenta do spraw rowerowych twierdzi, że zanim miasto wykona ścieżki, konieczne będzie m.in. wykupienie gruntów pod ich budowę.
– Projekt zakłada nie tylko budowę ścieżek. Wyremontowane zostaną także chodniki, powstanie nowe oświetlenie. Sama budowa kilometra ścieżki kosztuje obecnie ponad milion złotych, ale do tego dochodzi chodnik i przebudowa infrastruktury podziemnej, co daje już około 2 mln zł. Wykup gruntu to koszt między 200 – 400 złotych za metr kwadratowy – dodaje Zboch.
Ścieżki to nie jedyna planowana inwestycja. Miasto otrzymało także dotację na wdrożenie systemu roweru miejskiego. To założenie ma pochłonąć 7 mln zł. Kielczanie będą mogli skorzystać z około 200 rowerów, z czego 20 ma mieć napęd elektryczny.
– Zakładamy, że zapłacimy tę kwotę raz, a w zamian otrzymamy wypożyczalnie na cały okres trwania projektu, czyli 6 – 7 lat. Operator będzie odpowiadał za utrzymanie całego systemu. Cena jest pochodną przetargów, które były prowadzone w innych miastach. Niewykluczone, że mieszkańcy będą musieli ponosić symboliczną odpłatność za wypożyczenie, ale na razie trudno mówić o kosztach – podkreśla Tomasz Zboch.
Również ta sprawa budzi wątpliwości. Jarosław Karyś obawia się, że wprowadzenie systemu może przerosnąć możliwości miasta.
– Wiemy, że te systemy w większości miast są bardzo mocno dotowane przez samorządy. To jest pewien luksus, który kosztuje bardzo dużo. Z informacji, które mam wynika, że np. Poznań dopłaca do jednego wypożyczenia 13 zł, a Legnica aż 23 zł. Oczywiście są miasta, np. Warszawa, gdzie dopłata samorządu wynosi 2 zł, ale to jest zupełnie inna skala miasta – dodaje radny.
Sieć wypożyczalni miałaby zacząć działalność wiosną 2021 roku. Tymczasem brakujące odcinki tras zostaną wybudowane do 2022 roku. Na cały projekt miasto otrzymało ponad 18 mln zł unijnej dotacji.