W 11. kolejce PKO Ekstraklasy Korona Kielce przegrała na wyjeździe z ŁKS Łódź 1:4 (1:2). Trzy gole dla gospodarzy strzelił Rafał Kujawa, jednego dołożył Jan Grzesik. Autorem honorowej bramki dla „żółto–czerwonych” był z rzutu karnego Adnan Kovacević.
– Niestety, sprawdziło się to co powiedziałem przed spotkaniem, że liga jest nieprzewidywalna i każdy może wygrać z każdym. Nie byliśmy w stanie przeciwstawić się łodzianom, którzy dominowali na boisku. ŁKS bardzo szybko pokazał, kto w tym meczu chce rządzić. Niestety nie byliśmy w stanie realizować założeń przygotowanych na spotkanie. Co prawda, był moment kiedy wróciliśmy nastawieni pozytywnie na drugą połowę, ale po raz kolejny okazało się, że indywidualne błędy na tym poziomie szybko są zamieniane na gole – ocenił trener kielczan Mirosław Smyła.
– Z drugiej strony we wszystkim trzeba szukać pozytywów. Miałem okazję zobaczyć poszczególnych piłkarzy, jak zachowują się w trudnych sytuacjach, czy sobie w nich radzą, podejmują wyzwanie, czy mają z tym kłopot. Mam nadzieje, że ta informacja w perspektywie czasu będzie procentowała. Musimy to uderzenie obuchem w głowę przeżyć. Podnieść się i za dwa tygodnie walczyć tak, jak dziś ŁKS, albo tak, jak my w meczu ze Śląskiem Wrocław – dodał 50-letni szkoleniowiec Korony.
Beniaminek PKO Ekstraklasy wygrał pierwszy mecz po ośmiu porażkach z rzędu. Łodzianie wciąż zajmują ostatnie miejsce w tabeli, ale do Korony tracą już tylko jeden punkt.
– W końcu udało się przełamać złą passę. Na taki moment czekaliśmy od dawna. W każdym kolejnym meczu chcieliśmy odwrócić kartę. Zagraliśmy dobre spotkanie. Nie przypominam sobie, poza sytuacją z pierwszej połowy, kiedy głową strzelał Radin, by Korona miała czyste okazje. To była podstawa do tego, żeby odnieść sukces. Byliśmy skuteczni i w ofensywie, i w defensywie. Za to chwała zawodnikom, bo oni też długo czekali na taki dzień. Cały zespół stanął na wysokości zadania – stwierdził trener łodzian Kazimierz Moskal.
– Ważne, że wygraliśmy ten mecz. Zwycięstwo było nam to bardzo potrzebne, po tych ośmiu porażkach z rzędu. Każdy z nas wierzył, że wcześniej, czy później się przełamiemy – powiedział Rafał Kujawa, który ustrzelił pierwszego w karierze hat–tricka.
– W naszym wykonaniu to było bardzo słabe spotkanie. Mieliśmy grać zupełnie inaczej, a cofnęliśmy się całym zespołem na dwudziesty metr. Mieliśmy „pressować” przeciwnika, a pozwoliliśmy im swobodnie operować piłką – stwierdził obrońca Korony Piotr Pierzchała.
– Ciężko cokolwiek powiedzieć po takim meczu. Zawiedliśmy na całej linii i musimy przeanalizować, dlaczego to spotkanie tak wyglądało w naszym wykonaniu. Na pewno od początku byliśmy za bardzo cofnięci. Trudno jest skutecznie atakować, gdy nawet jak odbierze się piłkę, to do pokonania jest osiemdziesiąt metrów do bramki rywala – ocenił napastnik kieleckiego zespołu Michał Żyro.
W 12. kolejce PKO Ekstraklasy Korona Kielce zmierzy się w sobotę 19 października na „Suzuki Arenie” z Wisłą Płock.