Liczne nieprawidłowości i uchybienia wykazał audyt przeprowadzony w Świętokrzyskim Zarządzie Dróg w Kielcach. Chodzi między innymi o przerost zatrudnienia i brak właściwego nadzoru dyrekcji nad wykonywaniem zadań przez pracowników.
Jak informowaliśmy, audyt rozpoczął się na początku czerwca. Jego wyniki zostały przyjęte na ostatnim posiedzeniu zarządu województwa, w środę 25 września.
Z informacji przygotowanej przez urząd marszałkowski wynika, że uwagi dotyczą przede wszystkim organizacji i zarządzania jednostką, rozrachunków oraz gospodarowaniem powierzonym mieniem. Zostały one ocenione jako słabo funkcjonujące w jednostce.
Ponadto stwierdzono naruszenie wielu przepisów przez osoby zarządzające, co skutkowało brakiem właściwego nadzoru nad wykonywaniem zadań przez pracowników, rozbudowaną strukturą organizacyjną jednostki, przerostem zatrudnienia i błędami w gospodarowaniu mieniem.
– Władze województwa są po pierwszych rozmowach z dyrekcją Świętokrzyskiego Zarządu Dróg w Kielcach – informuje Marcin Piętak, dyrektor gabinetu marszałka.
– Członkowie zarządu kazali dyrekcji jednostki wyeliminować wszystkie nieprawidłowości. Na razie nie będą stosowane żadne ruchy kadrowe, przyszłość pokaże, jakie zostaną wypracowane rozwiązania. Każdy ma prawo do naprawy błędów – komentuje.
Przypomnijmy, że bezpośrednim powodem wszczęcia kontroli było 16 milionów złotych, jakie obecny zarząd województwa musiał zapłacić w wyniku przegranego procesu sądowego wykonawcy obwodnicy Końskich. Jak mówili podczas majowej sesji przedstawiciele zarządu województwa, nie zostali oni poinformowani przez władze Świętokrzyskiego Zarządu Dróg Wojewódzkich o konieczności zapłaty tak dużej sumy.
Ze wstępnych wyników audytu, o czym informowaliśmy w lipcu, wynikało, że w dokumentacji instytucji panuje chaos, nie była ona chronologicznie uporządkowana, nie sporządzano protokołów z naboru na stanowiska. Brakowało informacji podających skład osobowy komisji, liczbę osób ubiegających się o dane stanowisko. W 2017 roku zostały zakupione trzy samochody służbowe, jeden dla dyrektora instytucji, dwa dla zastępców. Każde auto kosztowało około 100 tysięcy złotych. Samochody nie posiadały GPS-ów, a więc ewidencja wyjazdów służbowych nie była monitorowana.
Zarząd województwa jest w trakcie szczegółowego analizowania wyników audytu.